W ostatnich miesiącach można zaobserwować prawdziwy wysyp gmin, które chcą zostać uzdrowiskami. Na jakie korzyści liczą?
– To pomysł na rozwój gminy – mówi Barbara Zając, wójt gminy Pokój w woj. małopolskim. – W całości jesteśmy położeni w strefie parku krajobrazowego, 60 proc. naszych terenów to lasy, nie mamy innego potencjału rozwojowego niż turystyka, w tym zdrowotna. Mamy potwierdzone źródła wody termalnej i mineralnej, piękne zabytki, w tym przyrodnicze. To idealne miejsce na uzdrowisko, którym kiedyś zresztą byliśmy – wyjaśnia pani wójt.
Urząd Miasta Skierniewice szacuje, że dzięki uzdrowisku w ciągu 5–10 lat powstanie 1000 miejsc pracy. – To będzie kolejne mocne koło zamachowe rozwoju naszego miasta – podkreśla Arkadiusz Kopczewski ze skierniewickiego urzędu. Miasto liczy, że dzięki ciepłym wodom termalnym, uda się ściągnąć m.in. turystów z nieodległych metropolii – Warszawy i Łodzi.
– Jedno miejsce pracy w uzdrowisku generuje pięć miejsc pracy w usługach pokrewnych, zwykła turystyka to trzy dodatkowe miejsca pracy – wylicza Jan Golba, burmistrz Muszyny i prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych. Gminy z takim statusem mogą też liczyć na dodatkowe wpływy do budżetu z podatków i z opłaty uzdrowiskowej. Taka opłata jest dwa razy wyższa od opłaty miejscowej pobieranej od „zwykłych" turystów (w 2013 r. maks. stawki to odpowiednio 4,26 zł i 2,17 zł).
Ale zanim gmina zacznie czerpać korzyści z uzdrowiska, musi liczyć się z wydatkami i to dużymi. Termy Warmińskie, które będą podwaliną uzdrowiska w Lidzbarku Warmińskim, będą kosztować ok. 93,5 mln zł, z czego UE daje 64 mln zł, a samorząd prawie 30 mln zł (i jeszcze 0,8 mln zł co roku na podgrzanie wód).