Oficjalny kurs waluty argentyńskiej do dolara zmalał w styczniu o 20 proc. zwiększając nacisk inflacyjny w trzeciej co do wielkości gospodarce Ameryki Łacińskiej.
Zaskakującą zmianę w polityce pieniężnej ogłoszono w piątek, kiedy rezerwy dewizowe banku centralnego zmalały poniżej 30 mld dolarów do 29,3 mld, a w ubiegłym roku o ponad 30 proc., co sugeruje, że interwencje banku dla wspierania anemicznego peso nic nie dają.
Następnego dnia po spadku kursu peso, największym od 12 lat, szef rządu Jorge Capitanich poinformował, że Argentyna obniży podatek od skupu dolarów do 20 proc. z dotychczasowych 35 i zezwoli na kupno dolarów do deponowania na kontach oszczędnościowych. Obie decyzje weszły w życie od 27 stycznia. Powiedział, że „posunięcie to odzwierciedla pogląd rządu, iż w warunkach płynnego kursu walutowego cena dolara osiągnęła poziom możliwy do zaakceptowania".
Pierwszego dnia obowiązywania nowych zasad władze wprowadziły limit kupowania przez obywateli limit 2 tys. dolarów miesięcznie, wywołując nowe wątpliwości, czy chcą naprawdę zliberalizować rynek walutowy.
- Nie ma powodu, by kurs waluty miał wypaczać ceny artykułów konsumpcyjnych - stwierdził szef rządu Jorge Capitanich wyjaśniając nowe przepisy. - Wiele firm podnosi ceny tylko z niepewności.