– Czynników niepewności na cały rok dla polskiego rynku jest sporo, dlatego spodziewamy się, że dalej zyskiwać powinny sektory energetyczny oraz pozostałe oferujące wysoki poziom dywidend. Ponadto oczekujemy dobrego zachowania sektorów korzystających na spadku cen ropy, czyli rafinerii i transportu. Z tego samego powodu w naszej części świata nieźle powinna wypaść Turcja. Jednocześnie ograniczenia regulacyjne i niskie stopy wciąż będą uderzały w krajowy sektor bankowy – wymienia Marcin Szortyka, zarządzający ING Selektywnym, który zyskał prawie 4 proc., podczas gdy średnia dla funduszy akcji polskich wyniosła 3,9 proc. na minusie.
Z kolei na małe i średnie spółki stawia Krzysztof Cesarz z Ipopema TFI. Zarządzany przez niego Ipopema m-Indeks FIO osiągnął 4,4 proc. zysku. Średnia dla funduszy akcji małych i średnich spółek wyniosła 7 proc. na minusie. – 2015 rok powinien być bardziej udany dla funduszy małych i średnich spółek niż miniony. Sprzyjać im powinno przyzwoite tempo wzrostu gospodarczego w Polsce rzędu 3 proc., nowe inwestycje współfinansowane ze środków UE oraz silny popyt wewnętrzny – przekonuje zarządzający Ipopemy.
...ale raczej już nie obligacje
Wszyscy zarządzający, zarówno polscy, jak i zagraniczni, ci od akcji i ci od obligacji, zgadzają się co do jednego: inwestorzy, którzy w zeszłym roku postawili na obligacje skarbowe, powinni zacząć szukać czegoś innego.
Zdaniem Tomasza Glinickiego z Copernicus Capital TFI hossa na rynku obligacji potrwa najwyżej jeszcze trzy–cztery miesiące. – Czynnikiem fundamentalnym, który z pewnością pomógłby utrzymać rosnące ceny obligacji, byłaby obniżka stóp procentowych przez RPP. To, w jaki sposób i kiedy zakończy się dobry okres na rynku długu, przełoży się na wyniki również najbezpieczniejszych portfeli – wyjaśnia. Glinicki prowadzi tego typu fundusz – Copernicus Płynnościowy Plus, który osiągnął 6-proc. zysk przy średniej dla funduszy gotówkowych i pieniężnych na poziomie 3 proc.
W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Izdebski z Union Investment TFI, który pod koniec grudnia na łamach „Parkietu" przekonywał, że dobre fundusze obligacji w 2015 r. zyskają średnio 2–3 proc. – Obecne poziomy rentowności obligacji, zarówno w Polsce, jak i strefie euro, są tak niskie, że zarządzający będą musieli szukać bardziej zyskownej alternatywy dla skarbówek. Wśród nich można wymienić papiery korporacyjne czy obligacje rynków, na których rentowność jest jeszcze wysoka, charakteryzujące się równocześnie dużo wyższym poziomem ryzyka, np. tureckie – mówi teraz „Rzeczpospolitej". Zarządzany przez Izdebskiego UniObligacje Aktywny w minionym roku zyskał prawie 12 proc. Stopa zwrotu przekraczająca 10 proc. w funduszach dłużnych nie była niczym nadzwyczajnym, wygląda jednak na to, że przechodzi do historii.
Tym razem dobrze wybraliśmy
W minionym roku inwestorzy detaliczni najwięcej oszczędności powierzyli funduszom gotówkowym i pieniężnym oraz obligacji. Pierwsza ze wspomnianych grup pozyskała 5,8 mld zł netto, do funduszy drugiej wpłacono o 5,7 mld zł więcej, niż z nich wypłacono (dane na koniec listopada, ostatnie dostępne; bilans sprzedaży TFI w grudniu zapewne nie zmienił tego obrazu). Widać więc, że decyzje inwestycyjne Polaków okazały się całkiem racjonalne: z wyjątkiem kilku grup funduszy inwestujących na zagranicznych rynkach akcji, np. w Turcji czy USA, to właśnie bezpieczne fundusze, oparte na obligacjach, w zeszłym roku dały zarobić najwięcej. Średnia stopa zwrotu funduszy dłużnych wyniosła 6,6 proc., a gotówkowych i pieniężnych 3,2 proc. Jednak to, co było dobrą decyzją w 2014 r., niekoniecznie musi się taką okazać również w tym roku. Zarządzający obligacjami nie mają wątpliwości, że w 2015 r. nie uda im się zarobić dla swoich klientów więcej niż 2–3 proc. Radzą więc przyjrzeć się bardziej ryzykownym portfelom, np. z udziałem akcji. Słuchając takich rad, dobrze jest pamiętać, że im bardziej ryzykowny fundusz, tym więcej zarabiają na nim same TFI.