Doświadczony reporter wojenny, Norweg Paul Refsdal, podjął się karkołomnego zadania. Postanowił przeniknąć z kamerą do afgańskich talibów, by pokazać ich punkt widzenia na wojnę i przyjrzeć się funkcjonowaniu ludzi, którzy zagrażają zachodniej demokracji.
Refsdal już raz był w Afganistanie. W latach 80. obserwował, jak mudżahedini walczyli z sowiecką inwazją. Teraz wybrał się na afgańsko-pakistańskie pogranicze – do matecznika talibów. To stąd ich przywódcy koordynują ataki na wojska NATO, a także wysyłają oddziały, które mają destabilizować sytuację w Pakistanie. Reporterowi udało się zdobyć zaufanie jednej z talibskich grup, bojowników Dawrana Safiego. Za jego głowę Amerykanie wyznaczyli 400 tysięcy dolarów nagrody.
Dokument jest krótki (niecałe pół godziny), ale robi mocne wrażenie, bo spodziewamy się zobaczyć przed kamerą bezwzględnych morderców. Tymczasem Refsdal pokazuje ludzi. W jego ujęciu talibowie bywają zaskakująco rozluźnieni. Żartują, że Norweg przyjechał przedstawić ich jako „tych złych”.
Jednak nie ma wątpliwości, że to fanatycy – gotowi na śmierć z imieniem Allacha na ustach. Autor filmu uwiecznia chwile, gdy świętują zabicie amerykańskiego żołnierza i czyszczą broń przed kolejnym zaplanowanym atakiem. Łatwo wtedy zrozumieć, dlaczego nazywa się ich bojownikami świętej wojny. Liczy się tylko zadanie celnego i krwawego ciosu wrogowi. Żarliwa wiara niweluje strach.
Żyłą złota dla Talibów są porwania dla okupu. Dzięki uprowadzeniom zarabiają rocznie miliony dolarów na walkę z niewiernymi.