– To najtrudniejszy film w moim życiu – mówi Andrzej Wajda. – Dlaczego postanowiłem go nakręcić? Nie chcę, ale muszę. Polska wydała bohatera, który odniósł prawdziwe zwycięstwo, a nie tylko zwycięstwo ducha. Dzięki niemu wyprowadziliśmy naszą ojczyznę na wolność i uszliśmy wszyscy z życiem.
Film rozpocznie się od wydarzeń grudniowych 1970 r. w Gdańsku. W akcję wprowadzi widzów scena pokazująca ówczesną polską rzeczywistość.
– Muszą być głód, nędza i upokorzenie, bo z tego rodzi się bunt – mówi autor scenariusza Janusz Głowacki. – Rozpacz buzowała i w końcu wybuchła, po czym pojawił się katolicki Mojżesz i wszystko poszło dobrze.
Akcja zamknie się w 1989 r. słynnym przemówieniem Wałęsy w amerykańskim Kongresie, zaczynającym się od słów: „My, naród!". Ale jak zapowiadają twórcy, w filmie będzie mało znanych scen. – Chcemy pokazać człowieka – dodaje Głowacki. – Olbrzyma, który potyka się i wstaje. Wałęsa w ciągu trzech dni stał się sławny na całym świecie. Trudno to wytrzymać. Trudno zwyciężać z godnością.
W filmie momenty heroiczne przeplatać mają się ze scenami bardziej zabawnymi. Głowacki przypomina, że Wałęsa poprawiany kiedyś za błędy w mówieniu ripostował: – Nieważne, czy poszłem, czy poszedłem. Ważne, że doszedłem.