Prawda bezruchu

Kontemplacyjne i statyczne kino drogi? Tak. Takie właśnie są argentyńskie „Akacje", portret proletariackiej Ameryki Południowej

Publikacja: 26.08.2012 19:00

* * * *

Akacje,


reż. Pablo Giorgelli,


Argentyna – Hiszpania 2011,


premiera 24 sierpnia

Fabularny debiut Pabla Giorgelliego otwiera scena ścinania drzew w lesie. Grupa mężczyzn pracuje ciężko przy wyrębie, ścięte drzewa ładowane są na ciężarówkę. Miłośnikom kina argentyńskiego takie otwarcie nieodparcie kojarzy się z filmem „Wolność" (2001) Lisandro Alonso, przedstawiającym dzień z życia drwala. Filmem, który ponownie umieścił tamtejszą kinematografię na światowej mapie.

Większość obrazów podążających w świat za obrazem Alonso dzieliła z nim luźną strukturę fabularną, plebejskich bohaterów i wreszcie zamiłowanie do długich statycznych ujęć. Wszystkie te cechy znajdziemy także w „Akacjach". Giorgelli umiejętnie przywłaszcza sobie tę konwencję, posługuje się nią, jakby była jego własna, celnie dobiera właściwe jej formy dla opowiedzenia swojej historii.

A historia jest bardzo prosta: Rubén, mężczyzna przewożący na ciężarówce drewno z Paragwaju do Buenos Aires, zabiera ze sobą w drogę kobietę z dzieckiem. Jacinta wywodzi się z Indian Guarani. Jedzie do Buenos Aires szukać szczęścia dla siebie i pozbawionej ojca maleńkiej córeczki. Zamieszka u kuzyna, znajdzie (na czarno) jakąkolwiek pracę – i tak da jej to lepszy los niż pozostawanie na paragwajskiej prowincji. Mężczyznę początkowo irytuje pasażerka dołożona z polecenia pracodawcy (matka Jacinty jest u niego sprzątaczką), a jeszcze bardziej ciągle płaczące niemowlę. Stopniowo jednak przyzwyczaja się do ich obecności, zaprzyjaźnia z nimi. W jego stosunku do nich pojawia się przyjaźń, troska, a może i coś więcej. Mężczyzna jest samotny, nie ma rodziny, z synem ostatni raz widział się 10 lat temu – widać, że za jego szorstkością i gburowatymi manierami kryje się potrzeba ludzkiego kontaktu, bliskości.

Wszystko to rozegrane jest w niedopowiedzeniach, półsłówkach. Choć „Akacje" zaliczyć by można do kina drogi, to film jest bardzo statyczny, nie opiera się na figurach ruchu i wielkich przestrzeni. Obserwujemy przede wszystkim wnętrze szoferki ciężarówki, w której podróżują bohaterowie, codzienne czynności (jedzenie, odpoczynek, toaleta) w miejscach, gdzie zatrzymują się na trasie. Tak, jakby w montażu zachowane zostały tylko te sceny, które na ogół wylatują nie tylko z hollywoodzkiego kina drogi.

W tym banale, rutynie i bezruchu reżyserowi oraz świetnie prowadzonym przez niego aktorom (Germán da Silva i debiutująca na ekranie Hebe Duarte) udaje się jednak uchwycić prawdę intymnej międzyludzkiej relacji. Ale i pokazać szerszy, społeczny portret innej Ameryki Południowej – niebiałej, proletariackiej, żyjącej w świecie – niż ta wielkomiejska, niewiele różniąca się od europejskiej klasa średnia, której głos słyszymy na ogół w kinie czy literaturze regionu.

Akacje,

reż. Pablo Giorgelli,

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta