Przyzwyczailiśmy się już do opowieści o gwiazdach pop zmarłych tragicznie u szczytu popularności w wieku 27 lat – o Janis Joplin, Jimim Hendrixie, Jimie Morrisonie, Kurcie Cobainie. Ale film o Amy Winehouse, która podbiła świat albumem „Back To Black" i przebojem „Rehab", pokazuje pośrednio katastrofę Europy.
Klątwa rozbitej rodziny
Jej fetyszem stała się wolność, ale widziana w niezwykle uproszczony sposób. Oto 13-letnia Amy chce się wyprowadzić od mamy, żeby zamieszkać z przyjaciółką i móc do woli palić marihuanę. Najstraszniejsze jest to, że dramat Amy rozegrał się według znanych schematów i może właśnie dlatego można mówić o tragedii, bo rozbita rodzina, co widać na przykładzie wokalistki, jest jak fatum.
Ojciec Brytyjki zaczął romansować z przyjaciółką z pracy, gdy Amy miała dwa lata. Tłumaczy się idiotycznie, że odszedł, gdy miała dziewięć lat. Odnalazł się w życiu córki dopiero wtedy, gdy zaczęła robić karierę. I zachowywał się jak rozkapryszony brzdąc. Gdy pierwszy menedżer sugerował Amy pójście na odwyk, uznał, że to niekonieczne. Potem, gdy Amy na pół roku odseparowała się od narkotyków na jednej z karaibskich wysp, pojechał tam z ekipą telewizyjną, by wystąpić jako gwiazda programu o ojcach i córkach. Był idiotą, który robi medialną pseudokarierę kosztem nieszczęśliwego dziecka.
Tymczasem Amy opowiadała, że od dzieciństwa brakowało jej w życiu barier i ograniczeń. Marzyła, by ojciec poparł matkę w stanowczych zakazach, ale on tego nie robił. Mama była osobą o słabym charakterze. Amy cieszyła się, że ojciec odszedł, bo mogła robić, co chciała. Wokalistce do końca brakowało oparcia w bliskich i jasnej hierarchii wartości. Bez nich pozostała bezbronnym dzieckiem w brutalnym świecie.
Zakochała się fatalnie w Blake'u Fielderze, którego dewizą było „przeskakiwanie z łóżka do łóżka i szukanie nowych doświadczeń". W pośmiertnych wypowiedziach Fielder opowiada, że również pochodzi z rozbitej rodziny. Próbował sobie podciąć żyły, żeby wymusić na matce rozstanie z ojczymem. Wyznaje, że oboje – on i Amy – byli ludźmi, którzy chcieli sobie zrobić krzywdę. I zrobili. Już po ślubie Blake wciągnął Amy w ciężkie narkotyki, bo „niwelowały negatywne emocje".