Nie obiecuję łatwej rozrywki. Ale bardzo polecam film, który zostaje w widzu na długo. I nie da się go sprowadzić do prostych, ocennych formułek. Trzeba go przeżyć. Przetrawić. Dostrzec w nim Polskę. Klimat polityczny. Ludzi. Coraz bardziej wyrzucaną na margines garstkę inteligentów. Sztukę. Kino. To, co dla każdego z widzów ważne. „Mowa ptaków”, choć precyzyjnie nadziana cytatami z literatury i kulturowymi znakami, działa na zmysły. Wciąga. Zachwyca. Irytuje. Wzrusza. Przeraża. Nie pozostawia obojętnym.
Scenariusz podarował synowi Andrzej Żuławski trzy dni przed śmiercią. Dwaj przyjaciele. Józef kompozytorem, choruje na trąd, bo zadał się z Wietnamką. Marian jest pisarzem. To alter ego Xawerego Żuławskiego. Na początku pada zdanie „Dać znać, że wiem, z czego jestem, z jakiej krwi się urodziłem”, a twarz Xawerego przenika – zamienia się w twarz Mariana - Sebastiana Fabijańskiego. Jego filmowy ojciec, reżyser, ma imię Gustaw, ale w jego domu stoją pamiątki i trofea Andrzeja Żuławskiego.
Jest jeszcze nauczyciel historii, któremu klasa wkłada na głowę kubeł śmieci,. Ludwik „mówi uczniom nie to, co chcą usłyszeć”, a kończy z nimi w bojówce ONR-owskiej. I w pewnym momencie wyznaje zawstydzony: „Przepraszam, że nadchodzę”.
W filmie Żuławskiego wszyscy coś znaczą, tworzą panoramę społeczeństwa. Uczennica nagrywająca rzeczywistość telefonem. Były ubek z gnijącym nosem, rozmawiający o Borowskim, „Panu Tadeuszu”, Mickiewiczu. Rada pedagogiczna w liceum. Koślawa i naiwna kwiaciarka o pięknym głosie. Bankier-nuworysz, który każe dziewczynie dotknąć swoich spodni, bo to „merynos, najcieńsza wełna”. Jego żona, dziewucha z Zielonki, która poprawia: nie, nie kupują „łódek” tylko „jachty”. A wreszcie tłum – skandujący narodowe hasła, agresywny, groźny.
Żuławski gra z polskimi mitami, z przeszłością, z demonami współczesności. Portretuje degrengoladę wartości, rozpaczliwe próby ratowania własnej „inteligenckości”, zalewającą wszystko butę. Mówi o niszczących -izmach: od antysemityzmu do populizmu i nazizmu. Jest tu patriotyczny bełkot, są uprzedzenia, prymitywizm księdza, groza ONR-owsiej bojówki, zagubienie inteligentów. Ale jest też czułość, miłość, solidarność w obliczu śmierci. I starość, zdystansowana, naznaczona zdaniem Gustawa: „Starzy ludzie żyją wstecz”. A wreszcie opowieść o wolności. Tej wewnętrznej wolności od..., którą czasem nosimy w sobie. I jeszcze coś: kino.