[b][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,6,277816.html" "target=_blank]Obejrzyj galerię fotosów[/link][/b]
Najdroższy niemiecki film w historii (kosztował 20 mln euro) opowiada o grupie terrorystów Frakcji Czerwonej Armii (RAF), która przez dziesięć lat trzymała w szachu Republikę Federalną Niemiec i która żyje nadal w pamięci całego pokolenia '68. Zmieniło ono oblicze Niemiec, zadawało oskarżycielskie pytania rodzicom, którzy dali się uwieść Hitlerowi. RAF wyrosła z tego pokolenia, z rebelii przeciw postnazistowskiej RFN, ze sprzeciwu wobec wojny w Wietnamie, z buntu przeciwko kapitalizmowi i imperializmowi.
Na świecie był to czas rewolucji obyczajowej, dzieci kwiatów, narkotycznych eksperymentów i poszukiwania sensu życia w dalekich Indiach. Jednak tylko w Niemczech ten czas pokoleniowej konfrontacji przybrał tak ekstremalne formy, zagrażając młodej niemieckiej powojennej demokracji. Dlaczego? Bo część pokolenia '68 dała się uwieść terrorystom RAF. Na pogrzebie Ulriki Meinhof były tłumy, a groby terrorystów do dzisiaj toną w kwiatach.
Tego wszystkiego w filmie nie zobaczymy. Reżyser Uli Edel wybrał drogę, którą narzucił scenarzysta Bernd Eichinger korzystający z bestsellera Stefa
na Austa "Baader Meinhof Kom