Autorzy znakomitego brytyjskiego dokumentu dotarli do kilkorga gigantycznych nastolatków mieszkających w różnych zakątkach Ziemi. Każda historia jest inna, a bohaterowie mają bardzo odmienne podejście do życia.
Najbardziej krzepiący jest wątek rodziny van Nessów uważanej za najwyższą w Wielkiej Brytanii. Mama Miriam ma 182 cm wzrostu, jej mąż Frank – 209. Dzieci poszły w ich ślady, synowie dogonili już prawie ojca, a 11-letnia Naomi mierzy 174 centymetry. Ale wzrost nie jest dla nich problemem, lecz powodem do dumy. By żyć komfortowo przebudowali cały dom – podnieśli blaty kuchenne, wyżej powiesili szafki, umywalki, sedesy... Zostawili tylko standardowych rozmiarów drzwi. Przekraczając próg zawsze muszą się schylać. – Gdybyśmy się przyzwyczaili do normalnego przechodzenia przez drzwi w innych miejscach, moglibyśmy zrobić sobie krzywdę – tłumaczą. Pochłaniają ogromne ilości jedzenia. Nastoletni Vincent przyznaje, że zjada dziennie pięć i pół tysiąca kalorii, czyli dwa razy więcej niż przeciętny dorosły mężczyzna. Na żywność i ubrania van Nessowie wydają fortunę. Przyznają, że czasami nie starcza im pieniędzy na wakacje, ale za to zawsze mogą na siebie liczyć.
Dokumentaliści odwiedzają także mieszkającą na Jamajce Marvadene, 15-latkę o wzroście 207 cm. To uśmiechnięta zadowolona z życia dziewczyna. W piątej klasie przerosła nauczycieli i dyrektora. – Jeśli miałabym 165 centymetrów byłabym zwykłą nastolatką, nikt nie zwróciłby na mnie uwagi – mówi. A tak nie tylko wszyscy ją znają, ale dzięki talentowi koszykarskiemu zdobyła stypendium jednej z amerykańskich uczelni.
W trudniejszej sytuacji jest Amerykanin Brendan Adams. 13-latek ze Stanów Zjednoczonych osiągnął już 224 centymetry. Lekarze stwierdzili u niego rzadką mutację genetyczną i farmakologicznie próbują zatrzymać dalszy wzrost chłopca, który zagraża jego zdrowiu i życiu. Rodzice i naukowcy robią wszystko, by Brendan nie podzielił losu Roberta Wadlowa (na zdjęciu), uważanego za najwyższego człowieka świata.
Miał 272 centymetry wzrostu, ale zmarł w wieku 22 lat.