Tu fakty się kończą, resztę wymyślił Dominik W. Rettinger z Januszem Kondratiukiem, który całość także wyreżyserował.

Kasjerka (Preis) udaremnia napad na bank. Jego kierownictwo nagradza pracownicę ozdobną filiżanką. Rozżalona kobieta postanawia sama wypłacić sobie nagrodę. Okazją jest spadek odziedziczony przez jej sąsiadkę (Krafftówna). Pomoże jej w tym safandułowaty mąż muzyk (Karolak).

Istotną rolę odegra także nieprzystosowany do życia młodzieniec (Gierszał). Chętnych do zajęcia się fortuną pojawi się więcej, ale ceniony za celność obserwacji obyczajowych i finezyjność formy twórca tym razem walnął z grubej rury. Ma być śmiesznie, więc żadnych zahamowań i ograniczeń.

Powstała zakalcowata i niezbyt odkrywcza satyra na chciwość, zawiść, małostkowość, pychę. Drwina zbyt łatwo przekształca się w błazenadę. A quasi-kryminalna intryga rozłazi się na boki. Może i dobrze, bo nieposuwające akcji naprzód sceny czy dialogi bywają znacznie zabawniejsze od głównego nurtu intrygi.

Polska 2010, reż. Janusz Kondratiuk, wyk. Kinga Preis, Tomasz Karolak, Joanna Kulig