Obawa zamachu na życie autora „Szatańskich wersetów" jest zbyt wielka, by ryzykować jego wyprawę do ojczyzny. Radykalne środowiska muzułmańskie wciąż domagają się jego głowy, utrzymując, że wyrok śmierci nałożony na niego przez ajatollaha Chomeiniego w roku 1989 nie przestał obowiązywać. Dlatego pisarz znajduje się wciąż pod opieką służb specjalnych, które kontrolują jego każdy krok.

To właśnie agenci ochrony odradzili mu podróż do Indii. Nie pierwszy raz – w ciągu ostatnich kilkunastu lat Rushdie wielokrotnie musiał rezygnować z udziału w różnych sympozjach i spotkaniach literackich. Najbardziej dramatyczny okres swojego życia, kiedy przez 10 lat ukrywał się i był pod ścisłym nadzorem policji, opisał w autobiograficznej książce „Joseph Anton", której wydanie zaplanowano na jesień tego roku. Tytuł to pseudonim, którego pisarz używał po nałożeniu na niego fatwy, a pochodzi od imion jego ulubionych pisarzy, Conrada i Czechowa.

Podróż do ojczystego kraju, taka prywatna, bez ochrony, z pełną swobodą ruchów i bez oglądania się za siebie, to wciąż niespełnione marzenie twórcy „Dzieci północy". Jego tęsknotę za rodzinnymi stronami zobaczymy w filmie „Salman Rushdie. Indie wyobrażone". Pisarz opowiada w nim o dorastaniu w muzułmańskiej rodzinie, o Bombaju, w którym się urodził i mieszkał przez kilkanaście lat. Wspomina pierwsze ważne lektury, które miały wpływ na jego późniejsze wybory życiowe i ukształtowały go jako pisarza. Twórcy filmu zderzają wspomnienia 75-letniego pisarza z faktycznym obrazem Indii.