– Pewnego dnia do mojej firmy produkcyjnej przyszła zjawiskowo piękna kobieta. Powiedziała: „Walczę z rakiem. W czasie chemioterapii nagrałam rozmowy z innymi chorymi. Nie wiem, co z tym zrobić" – mówi „Rz" aktorka Liliana Głąbczyńska-Komorowska, która od ponad 20 lat mieszka w Stanach i Kanadzie. - Przejrzałam te materiały. Były wstrząsające. Nagle znalazłam się wśród kobiet, które zaakceptowały swój los. Pogodziły się ze świadomością, że gdzieś niedaleko może być śmierć, wyzwoliły ze strachu przed chorobą i walczyły. A jednocześnie doceniły życie. Każdą jego chwilę. Postanowiłam zrobić o nich dokument. Przez całe moje życie najważniejsze były dla mnie: kariera, rodzina, dzieci. Byłam skoncentrowana głównie na sobie. Ten film otworzył mnie na innych.
Amba – malarka, Danuta – lingwistka, Kathleen – przedszkolanka, Lucie – piosenkarka, Pamela – agentka biura podróży, Soraya – eksmodelka, Susan – działaczka Quebec Breast Cancer Foundation, Valerie – dekoratorka wnętrz, Wendy – tłumaczka języka migowego.
– To nie ja je wybierałam, lecz one mnie – twierdzi Komorowska. – Poznawałam je kolejno, przedstawiały mnie sobie.
Dziewięć kobiet w różnym wieku, pochodzących z różnych środowisk, mających różne zawody i temperamenty. Łączy je trauma, którą musiały przeżyć, gdy w gabinecie lekarza usłyszały tę samą diagnozę: rak piersi. Przedtem bywało rozmaicie, u niektórych pierwsze objawy choroby były przez medyków lekceważone. Potem zawsze podobnie: przerażenie, poczucie bezradności, operacje, mastektomia, chemia, czasem jeszcze radioterapia. Chwile zwątpienia, nieocenione wsparcie bliskich.
Niektóre chciały same przejść przez chorobę. „Przez rok ukrywałam wyniki badań przed rodziną – mówi jedna z nich. – To był błąd". Inne, jak Danuta, powiedziały: „Bez pomocy męża nie dałabym sobie rady". Ona jedna po usłyszeniu diagnozy wycofała się z filmu, inne chciały mówić o przeżyciach. Kamera towarzyszy im podczas rozmów z lekarzami, chemii, spotkań, w czasie których uczą się żyć z chorobą.