Wyzwolić się ze strachu

„Piękne i bestia" – znakomity dokument o kobietach chorych na raka - pisze Barbara Hollender

Publikacja: 05.10.2012 09:27

Soraya z córką. Choroba przewartościowała jej życie

Soraya z córką. Choroba przewartościowała jej życie

Foto: Strefa 101

– Pewnego dnia do mojej firmy produkcyjnej przyszła zjawiskowo piękna kobieta. Powiedziała: „Walczę z rakiem. W czasie chemioterapii nagrałam rozmowy z innymi chorymi. Nie wiem, co z tym zrobić" – mówi „Rz" aktorka Liliana Głąbczyńska-Komorowska, która od ponad 20 lat mieszka w Stanach i Kanadzie. - Przejrzałam te materiały. Były wstrząsające. Nagle znalazłam się wśród kobiet, które zaakceptowały swój los. Pogodziły się ze świadomością, że gdzieś niedaleko może być śmierć, wyzwoliły ze strachu przed chorobą i walczyły. A jednocześnie doceniły życie. Każdą jego chwilę. Postanowiłam zrobić o nich dokument. Przez całe moje życie  najważniejsze były dla mnie: kariera, rodzina, dzieci. Byłam skoncentrowana głównie na sobie. Ten film otworzył mnie na innych.

Amba – malarka, Danuta – lingwistka, Kathleen – przedszkolanka, Lucie – piosenkarka, Pamela – agentka biura podróży, Soraya – eksmodelka, Susan – działaczka Quebec Breast Cancer Foundation, Valerie – dekoratorka wnętrz, Wendy – tłumaczka języka migowego.

– To nie ja je wybierałam, lecz one mnie – twierdzi Komorowska. – Poznawałam je kolejno, przedstawiały mnie sobie.

Dziewięć kobiet w różnym wieku, pochodzących z różnych środowisk, mających różne zawody i temperamenty. Łączy je trauma, którą musiały przeżyć, gdy w gabinecie lekarza usłyszały tę samą diagnozę: rak piersi. Przedtem bywało rozmaicie, u niektórych pierwsze objawy choroby były przez medyków lekceważone. Potem zawsze podobnie: przerażenie, poczucie bezradności, operacje, mastektomia, chemia, czasem jeszcze radioterapia. Chwile zwątpienia, nieocenione wsparcie bliskich.

Niektóre chciały same przejść przez chorobę. „Przez rok ukrywałam wyniki badań przed rodziną – mówi jedna z nich. – To był błąd". Inne, jak Danuta, powiedziały: „Bez pomocy męża nie dałabym sobie rady". Ona jedna po usłyszeniu diagnozy wycofała się z filmu, inne chciały mówić o przeżyciach. Kamera towarzyszy im podczas rozmów z lekarzami, chemii, spotkań, w czasie których uczą się żyć z chorobą.

– Próbowałam zrozumieć ludzi znajdujących się nagle w sytuacji, która ich przerasta – mówi Komorowska. – Ten film jest dla mnie przede wszystkim przekazem, że rak nie jest wyrokiem śmierci. Ale jednocześnie dotarło do mnie to, o czym w codziennym biegu często zapominamy: że nie jesteśmy nieśmiertelni i trzeba życie cenić.

Liliana Komorowska pracowała nad „Pięknymi i bestią" cztery lata. Obserwowała różne stadia choroby i leczenia. Była świadkiem remisji i nawrotów choroby u swoich bohaterek, musiała przeżyć śmierć dwóch z nich.

– Śmierć jest przyklejona do tej choroby – mówi reżyserka. – Obecna, oswojona. Ale jest też nadzieja i ogromna wola przetrwania.

„Piękne i bestia" to przede wszystkim film o walce z własnym ciałem i sile życia.

– Zaskoczyło mnie, że są takie pokłady siły w człowieku – mówi Komorowska. – Te kobiety przetrawiły zagrożenie i odżyły. Mając świadomość, że ich czas może dobiegać kresu, postanowiły się określić. Wygrywając z chorobą, czasem zmieniły nastawienie do świata i diametralnie przewartościowały życie. Jedna z nich rozwiodła się z toksycznym mężem i wróciła na rodzinne Seszele. Inna zawierzyła jodze niosącej spokój. A tym, które wciąż walczą, mówią: „Nie jesteście same".

Czas realizacji filmu zmienił także samą Komorowską.

– To było dla mnie ważne doświadczenie – twierdzi. – Dla człowieka, bo nie mam czelności narzekać na własne zniechęcenie czy ból. I dla aktorki, która szuka nowej drogi, nowych form wyrazu.

Przyznaje też, że stała się uważniejszym obserwatorem tego, co wokół. A po drugiej stronie kamery znalazła nową, filmową pasję. Chce w Polsce zrealizować bardzo osobisty dokument o trzech pokoleniach kobiet w swojej rodzinie.

Dokument po polsku

Magda, miłość i ja

Oglądając „Piękne i bestię", myślałam o kobiecie, która stała się symbolem pięknej i godnej walki z rakiem w Polsce. Magdalena Prokopowicz umarła 22 czerwca. Miała 35 lat. O swojej chorobie dowiedziała się osiem lat wcześniej. W 2009 roku założyła fundację „Rak'n'roll". Zrobiła tam kampanię „Daj włos", w której namawiała kobiety, by włosy obcinane u fryzjera przekazywały na peruki dla kobiet po chemioterapii. Wystąpiła w reklamie, gdzie dwie śliczne dziewczyny prosiły o wpłacanie 1 procentu podatku na fundację. „Zbieramy na cycki, nowe fryzury i dragi" – głosił napis. Żadnej ckliwości. Prokopowicz uczyła kobiety, jak walczyć z rakiem i jak w czasie leczenia żyć pełnią życia. Ona sama zdobyła się na bardzo odważną decyzję. Gdy okazało się, że spodziewa się dziecka, po długich poszukiwaniach znalazła lekarza, który poprowadził jej ciążę w czasie chemii. Dziś Leoś ma pięć lat. W maju br., ciesząc się życiem, w swoim blogu pisała: „Uwielbiam patrzeć na mojego synka biegającego po podwórku". Miała już wówczas nawrót choroby. Magdalena była żoną znanego operatora Bartka Prokopowicza. Razem wystąpili w dokumencie Aliny Mrowińskiej „Magda, miłość i rak".

—bh

– Pewnego dnia do mojej firmy produkcyjnej przyszła zjawiskowo piękna kobieta. Powiedziała: „Walczę z rakiem. W czasie chemioterapii nagrałam rozmowy z innymi chorymi. Nie wiem, co z tym zrobić" – mówi „Rz" aktorka Liliana Głąbczyńska-Komorowska, która od ponad 20 lat mieszka w Stanach i Kanadzie. - Przejrzałam te materiały. Były wstrząsające. Nagle znalazłam się wśród kobiet, które zaakceptowały swój los. Pogodziły się ze świadomością, że gdzieś niedaleko może być śmierć, wyzwoliły ze strachu przed chorobą i walczyły. A jednocześnie doceniły życie. Każdą jego chwilę. Postanowiłam zrobić o nich dokument. Przez całe moje życie  najważniejsze były dla mnie: kariera, rodzina, dzieci. Byłam skoncentrowana głównie na sobie. Ten film otworzył mnie na innych.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta