Obsypany nagrodami (m.in. Grand Jury Prize na Sundance FF i Camera d'Or w Cannes) kameralny dramat katastroficzny spod znaku realizmu magicznego. Sugestywna strona wizualna filmu, pewną ręką poprowadzeni aktorzy, także najmłodsi (świetna Quvenzhané Wallis!) i trafnie ukazana mentalność dziecka, przekonanego, że ma boską moc sprawczą. Ale też mnóstwo naiwności i ekopołajanki budzące raczej uśmiech pobłażania niż mądrą zadumę. I jeszcze jedno – gdyby ktoś szukał wzorca „amerykańskiego kina niezależnego" z Sevres, to „Bestie z południowych krain" sprawdzają się w tej roli znakomicie.

W dobrym i złym tego słowa znaczeniu.