— Wybuchły pod moim domem, po prostu włączyłem kamerę — wspomina. — Miałem 100 godzin materiałów.
Zmontował film dokumentalny „365 dni w Clichy-Montfermeil”. Chciał sprzedać go telewizjom, ale potem zrezygnował. Umieścił go w Internecie, gdzie każdy mógł go obejrzeć za darmo. Kilka lat później zrealizował podobny film - „365 dni w Mali”. Ale przede wszystkim interesował go własny świat. Robił o nim kolejne dokumenty. W 2008 roku zarejestrował, jak policjant brutalnie bije pałką mężczyznę w kajdankach, który nawet nie może się bronić czy zakryć rękami przed razami. Umieścil filmik w Intrenecie. Policjant został zwolniony z pracy. To się zdarzyło we Francji po raz pierwszy.
W 2017 roku Ly pokazał film dokumentalny „Les Miserable”, za który dostał nominację do Cezara, potem postanowił na jego podtawie nakręćić swój debiut fabularny. Prześledził działania trzech policjantów patrolujących Montfermeil. W czasie interwencji, podczas której małemu chłopakowi chcą odebrać ukradzione z cyrku małe lwiątko, dochodzi do bójki z małotelnimi kolegami złodziejaszka. Robi się groźnie, jeden z policjantow strzela. Kula trafia małego złodzieja, rani mu twarz. Policjantom zależy głównie na tym, że sprawę zatuszować, zdobyć kartę pamięci z dronu, który przypadkiem nagrał całe wydarzenie. A ranny chłopak? Wyjdzie z tego, ale przygotuje, razem z kumplami, potworną zemstę. Gwałt rodzi gwałt. Wśród nędzy i braku perpektyw pozytywne wartości przestają się liczyć. Ludźmi kierują gniew, pogarda i nienawiść. Tym wszystkim zarażają się już kilkuletnie dzieci. Ly pokazuje jak łatwo biorą do rąk kamień czy płonącą petardę, która może ich przeciwnika zabić. Tu wszyscy są niemal równo zbrukani – pozbawieni empatii, brutalni policjanci, miejscowi gangsterzy, dzieci, które dopiero co odrosły trochę od ziemi. A resztki dobra i sumienia mogą cię narazić na śmiertelne zagrożenie.
Wstrząsający film. W czasach dyskusji na temat emigrantów i uchodźców nie do przecenienia. Bo pokazuje, jak w ludziach wyrzuconych na margines rodzi się agresja. Jak w „wyklętych” blokowiskach zaczyna panować bezprawie. Wszyscy mamy przed oczami telewizyjne obrazy samochodów płonących na ulicach Paryża i walk policji z imigrantami. Ale tym bezimiennym obrazom Ly daje twarze i losy konkretnych ludzi.
Nie wiem jeszcze, jakie będą nowe filmy mistrzów. I czy ci starsi panowie, którzy mają swoją piękną kartę w historii kina, swoją wirtuozerią będą w stanie przebić determinację i gniew francuskiego debiutanta z nędznego przedmieścia wielkiego miasta.