Phoenix umarł nagle z przedawkowania narkotyków 31 października 1993 roku, w klubie swojego przyjaciela Johnny'ego Deppa „The Viper Room". Świat filmowy przeżył wstrząs. Młody aktor miał wówczas 23 lata. Uchodził za wielką nadzieję Hollywoodu. Chłopak wychowany wśród hippisów i członków organizacji „Dzieci Boga", zadebiutował w filmach dla dzieci, a w wieku 18 lat dostał pierwszą nominację do Oscara za rolę w „Straconych latach" Sydneya Lumeta. Potem był m.in. młodym Indianą Jonesem. Swoją najlepszą kreację stworzył u Gusa van Santa w „Drugstore cowboy".
Pod koniec 1993 roku w filmie „Dark Blood"grał chłopaka indiańskiego pochodzenia, który żyje na terenie, gdzie prowadzone są próby nuklearne i ma obsesję na punkcie końca świata. Pewnego dnia porywa młodą parę, której na pustyni w Arizonie psuje się samochód. Zakochuje się w dziewczynie i chce z nią stworzyć „lepszy świat".
Berlinale 2013 - czytaj więcej
W chwili śmierci Phoenixa nakręconych było ok. 75 procent scen, do końca zdjęć brakowało dziesięciu dni. Prace przerwano, a materiały przejęła firma ubezpieczeniowa.