Reklama

Hiszpanka - recenzja filmu

„Hiszpanka” Łukasza Barczyka to nie do końca udana próba połączenia thrillera z kinem historycznym - pisze Marek Sadowski.

Aktualizacja: 19.01.2015 19:20 Publikacja: 19.01.2015 18:43

Hiszpanka - recenzja filmu

Foto: VUE MOVIE

Powstanie wielkopolskie na małym i dużym ekranie

Powstanie wielkopolskie, którego 96. rocznicę wybuchu obchodziliśmy przed miesiącem, to jedyny w naszej historii powstańczy zryw, który w całości osiągnął wyznaczone cele. Niemieccy zaborcy zostali pokonani, Wielkopolska po latach niewoli powróciła do macierzy. Mimo to, a może właśnie dlatego, wciąż niewiele o nim wiadomo, nie zaistniało w powszechnej świadomości.

Przy tej okazji nasuwa się pytanie: czym dzisiaj powinno być kino historyczne? Czy trzymającym się wiernie faktom ilustrowanym wykładem, a może spektakularnym widowiskiem próbującym olśnić i zaciekawić widza rozmachem efektów komputerowych? Pierwszy przypadek to najkrótsza droga do zanudzenia i zniechęcenia historią, drugi grozi niebezpieczeństwem popadnięcia w komiksową skrótowość i mimowolny kicz. Niedawne porażki „1920. Bitwa warszawska" i „Bitwy pod Wiedniem" mogą boleśnie  zniechęcać do podejmowania podobnych prób. Jak się okazuje, nie wszystkich.

W 2011 roku marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak ogłosił konkurs na scenariusz filmu nawiązującego do wydarzeń 1918 roku. Zwyciężyła „Hiszpanka" – praca reżysera Łukasza Barczyka znanego dotąd z kameralnych, niszowych produkcji („Patrzę na ciebie, Marysiu", „Przemiany", „Nieruchomy poruszyciel", „Italiani"). I to on zrealizował ostatecznie wysokobudżetową (24 mln zł) superprodukcję w międzynarodowej obsadzie.

Czy oglądamy film o powstaniu? Tylko w pewnym sensie i na pewno nie jest to okolicznościowa, hurrapatriotyczna laurka. Reżyser zapowiadał „thriller spirytystyczny" rozgrywający się w Poznaniu tuż przed wybuchem powstania. Przygotowania do patriotycznego zrywu są więc jedynie tłem dla głównego wątku – pojedynku demonicznych hipnotyzerów. Ciekawy pomysł idący na przekór przekonaniu o pragmatyzmie Wielkopolan w realizacji sprawdził się średnio.

Reklama
Reklama

Oto grupa telepatów-patriotów skupionych wokół przybyłej z Francji Anny B (Florence Thomassin) podczas seansu w poznańskim hotelu Bazar stara się przeszkodzić w próbie unieszkodliwienia Jana Ignacego Paderewskiego (Jan Frycz) podążającego z Londynu przez Poznań do Warszawy, gdzie ma objąć urząd premiera Rzeczypospolitej. Prusacy wynajęli  pozbawionego skrupułów hipnotyzera doktora Abuse (Crispin Glover), skutecznie mącącego w umysłach i ciałach swych ofiar. By dowieść swych ponadludzkich możliwości, na oczach kanclerza Rzeszy zmusił do samobójstwa pruskiego generała kwestionującego jego niehonorowe praktyki.

Abuse rusza śladami wielkiego pianisty, by w odpowiedniej chwili przerwać jego podróż i wyeliminować z politycznej gry, a tym samym wygasić bojowe nastroje Polaków. Paderewski ma się zarazić hiszpanką (stąd tytuł filmu), dziesiątkującą ludność ówczesnej Europy odmianą grypy, i opuścić okręt w Danii. Tymczasem Poznań przygotowuje się do powstania...

W nie do końca składnej opowieści pozory realizmu walczą z senną maligną, a Barczyk nazbyt chętnie korzysta ze zgranego chwytu „czy to jawa czy sen". Wykorzystując w fabule spirytystów, jasnowidzów oddziałujących na ludzką wolę czy medium, nawiązał do tradycji niemieckiego ekspresjonizmu z epoki kina niemego. Złowieszczy dr Abuse to wypisz, wymaluj krewny sławnego z filmów Fritza Langa walczącego o władzę nad światem tajemniczego doktora Mabuse. Za sprawą grającego tę rolę, chwilami co prawda nazbyt ekspresywnie i deklamatorsko, amerykańskiego aktora Crispina Glovera  („Powrót do przeszłości", „Dzikość serca", „The Doors", „Truposz", „Ferdydurke") ta postać całkowicie  zdominowała „Hiszpankę".  Inni bohaterowie i bohaterki właściwie się nie liczą. Przede wszystkim jest ich za dużo, łatwo się pogubić, kto jest kim. I na ogół nie jest to wina aktorów, których scenarzysta  skazał na odgrywanie wyblakłych klisz i nie stworzył okazji do zbudowania postaci.

Największą zaletą filmu są, moim zdaniem, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach i kolorystyce kostiumy autorstwa Doroty Roqueplo i scenografia Jagny Janickiej. Wszystko utrzymane w realiach epoki, co z wyczuciem podkreśliła autorka zdjęć Karina Kleszczewska.  Reżyser  często przeciąga sceny, jakby też  nie mógł się uwolnić od uroku kostiumów i scenografii. O powodzeniu superprodukcji często decydują dziś umiejętnie użyte komputerowe efekty specjalne. W  „Hiszpance" to świetna robota, jakiej nie powstydziliby się najlepsi spece z Hollywood. Na szczególną uwagę zasługują sceny z udziałem Zeppelinów, sekwencja z londyńskiego Piccadilly Circus i finałowe walki o lotnisko Ławica.

Powstanie wielkopolskie na małym i dużym ekranie

Filmografia tego ważnego wydarzenia naszej historii liczy zaledwie dwa tytuły. Najpierw w latach 1979–1981 był serial telewizyjny „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy" w reżyserii Jerzego Sztwiertni.

To filmowa saga ukazująca na przykładzie kilku rodzin walkę Polaków z germanizacją w Wielkopolsce w latach 1815–1918. Jej twórcy przedstawili autentyczne postacie, umieszczając je w tłumie bohaterów fikcyjnych. Dzięki temu ten gigantyczny fresk historyczny pulsuje życiem, widz równie mocno wzrusza się losami bohaterów wymyślonych przez scenarzystów i jak postaci historycznych.

Reklama
Reklama

Akcja ostatniego, 13., odcinka pt. „Zwycięstwo bez wodzów" (według scenariusza Stefana Bratkowskiego) rozgrywa się w 1918 roku tuż przed i w trakcie powstania wielkopolskiego. Z kolei „Męskie sprawy" Jana Kidawy-Błońskiego (premiera w 1989 r.) to próba odpowiedzi na dylematy kolejnych pokoleń Polaków uwikłanych w historię.

Bić się czy nie? Walczyć orężem o wolność kraju czy raczej mozolną pracą utrwalać polskość? Bohaterami są kilkunastoletni chłopcy z podpoznańskiego miasteczka. Rwą się do walki, lecz mają o niej słabe pojęcie, starsi, choć gotowi, zachowują rezerwę, czekają. Twórcy z premedytacją pomieszali konwencje: przechodzą od groteski poprzez przygodę, tragedię po patetyczną pieśń finałową „Taki kraj" ze słowami Jana Pietrzaka.

m.sa.

Film
Kto przebije „Heweliusza”, który jest najlepszym serialem roku
Film
Joel Edgerton i „Sny o pociągach": niezwykli ludzie wierni dawnej miłości
Film
Zobacz seriale, o których zaraz będzie głośno! Zapraszamy na pokazy specjalne podczas BNP Paribas Warsaw SerialCon
Film
Michelle Fairley odebrała statuetkę Cutting Edge, a Kinoteka wypełniła się fanami seriali – ruszyła druga edycja BNP Paribas Warsaw SerialCon!
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Film
STARS ON STAGE – GWIAZDY NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI W KINOTECE!
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama