Polacy lubią rodzime komedie, co konsekwentnie potwierdzają ich sukcesy frekwencyjne. Natomiast dla większości krytyków i pozostającej w mniejszości bardziej wyrobionej publiczności określenie „polska komedia" to symbol obciachu, wulgarności i aktorskiej zgrywy. Tym większym pozytywnym zaskoczeniem jest „Kebab i Horoskop" debiutującego w pełnometrażowej fabule scenarzysty i reżysera Grzegorza Jaroszuka.
Tu żarty podawane są jakby mimochodem, w ciszy i skupieniu, świadomie niedopowiedziane, pozostawione domysłom widzów. To komedia nawiązująca do doświadczeń kina czeskiego z jego najlepszych lat, a także do teatru absurdu Ionesco, Becketta czy Mrożka. Porównanie jest zapewne na wyrost, ale trudno nie zauważyć zbieżności: braku logiki i wyraźnie zarysowanej intrygi, bohaterów nieumiejących się komunikować z otaczającym ich światem, niepotrafiących znaleźć uzasadnienia dla podejmowanych przez siebie działań, które okazują się bezsensowne.