Bardzo tradycyjna, ale może czasem warto odetchnąć od efektów specjalnych i z bliska przyjrzeć się, czym jest zwykła przyjaźń. Poza tym propozycja dla starszych dzieci, tych do lat stu – lekka komedia „Za jakie grzechy, dobry Boże, czyli francuskie multietniczne społeczeństwo widziane w krzywym zwierciadle. A na koniec – już nie bajka, tylko drastyczny obraz naszej współczesności, przede wszystkim szaleństwa i zwyrodnienia dzisiejszych mediów w „Wolnym strzelcu".
Bella i Sebastian, reż. Nicolas Vanier
Wyd. Monolith Video
W latach 60. we Francji triumfy święcił serial o przyjaźni chłopca i psa, nakręcony na podstawie powieści Cecile Aubry. Vanier przeniósł teraz akcję w lata II wojny światowej, ale nie zmienił idei opowieści. A wszystko pokazał w niezwykle pięknych krajobrazach zaśnieżonych Alp. Film o przyjaźni chłopca z psem, którego cała wieś uważa za niebezpiecznego szkodnika obejrzało w Europie ponad 5 milionów widzów - w samej Francji 2,5 miliona. W czym tkwi sukces tego dość staroświeckiego obrazu? Dimitri Storoge, jeden z aktorów, który w „Belli..." zagrał, tak go tłumaczył: „Można zachwycać się Harrym Potterem czy wielkimi produkcjami hollywoodzkimi o Narni, ale gdzieś w środku tkwi w nas tęsknota za prostotą i śledzeniem losów zwykłych ludzi, z którymi możemy się utożsamić. Poza tym ten film sprawia, że odnajdujemy w sobie dziecko. Przypomina o najprostszych wartościach: przyjaźni, poświęceniu dla innych, solidarności z ludźmi krzywdzonymi. Jest staroświecki? Może trochę. Ale jakże piękny. Rodzice mogą zaprowadzić małe dzieci na „Bellę I Sebastiana" bez żadnych obaw. To jest pierwszy mój film, który pokazałem własnym dzieciom."