Podczas ianuguracyjnej gali wśród jurorów, którym w tym roku przewodzi Jonathan Demme, szedł po czerwonym dywanie Paweł Pawlikowski. Choć głównymi bohaterami pierwszego wieczoru byli twórcy filmu otwarcia.
Dyrektor Alberto Barbera potrafi wybrać obraz inaugurujący wenecki festiwal. W latach ubiegłych pokazał „Grawitację" i „Birdmana". Oba tytuły odniosły potem duże sukcesy i zdobyły wiele Oscarów. Czy tak będzie również w przypadku filmu „Everest" Baltasara Kormakura?
Z górami nie ma żartów
Pod koniec XX wieku popularne stały się komercyjne wyprawy na ośmiotysięczniki. Doświadczeni himalaiści wprowadzali chętnych na najwyższe szczyty świata. Za 65 tysięcy dolarów można było przeżyć przygodę życia. Ale z górami nie ma żartów.
W maju 1996 roku na szczyt Mount Everest wyruszyła ekspedycja kierowana przez himalaistę z Nowej Zelandii Roba Halla. Rozpętała się gwałtowna śnieżyca, osiem osób zostało w górach na zawsze. To była jedna z największych tragedii w Himalajach.
W 2004 roku chciał o niej nakręcić film Stephen Daldry, ale pogubił się w nadmiarze materiału. Scenarzysta Bill Nicholson skupił się na dwóch uczestnikach wspinaczki. Rob Hall zdobywał Everest wielokrotnie. Podczas wyprawy na ten szczyt w 1990 roku poznał przyszłą żonę Jan Arnold. Nie wzięła udziału w ekspedycji w 1996 roku, bo była w ciąży. Urodziła córkę kilka miesięcy po śmierci męża. Beck Weathers, lekarz z Teksasu, przeżył cudem, pozostawiony przez współtowarzyszy w górach na pewną śmierć. Miał odmrożone i amputowane palce w lewej dłoni, prawą rękę, nos, który mu potem chirurdzy odtworzyli. Widz będzie miał szansę poznać rodziny tylko tych dwóch bohaterów. Ale są tu i inne ważne postacie. Dziennikarz Jon Krakauer, który tragiczne wydarzenia opisał potem w bestsellerowej książce „Wszystko za Everest". Milionerka z Japonii, która wcześniej zdobyła sześć ośmiotysięczników. Nauczyciel chcący udowodnić sobie i uczniom, że można dokonywać rzeczy wielkich. Hall dal mu zniżkę, żeby mógł uczestniczyć w wyprawie.