To rodzinna historia. Studiowałem filozofię, ale pomagałem też ojcu przy produkcji i w handlu serami. Teraz, gdy w związku z pracą bardzo dużo jeżdżę po świecie, pierwsza rzecz, jakiej szukam w nowym miejscu, to właśnie sery. Mogę powiedzieć, że znam już sery z całego świata.
Czyli jest pan niczym sommelier, tylko od serów, a nie od wina?
Pani się śmieje, ale we Włoszech działa bardzo profesjonalne Stowarzyszenie Degustatorów Sera. Francuzi założyli swoje znacznie wcześniej. Ser cieszy się jednak mniejszym zainteresowaniem niż wino. O winie wszyscy piszą, wszyscy chwalą się, że się na nim znają. Natomiast ser każdy je, ale niejako po cichu. To się jednak zmienia.
Jak się fachowo degustuje ser?
Podobnie jak wino. Najpierw trzeba wiedzieć, gdzie jest produkowany, skąd pochodzi. Dowiedzieć się trochę o historii tego regionu, jego kulturze. Bo nie można oczekiwać, że ser produkowany w Mongolii będzie identyczny jak ten we Francji. To są zupełnie inne sery, nawet jeżeli z tego samego rodzaju mleka. A gdy się już to wszystko wie, należy się przyjrzeć serowi: jaką ma barwę, kształt, powąchać, a dopiero później spróbować. Czy jest słony czy słodki, kwaśny czy gorzki. Dopiero po tym wszystkim można wydać jakąś opinię.