Zapewnia ochronę życia (w razie śmierci ubezpieczonego wskazane przez niego osoby dostaną świadczenie) i daje możliwość oszczędzania pieniędzy. Składka, którą wpłacamy co miesiąc (albo co kwartał, pół roku, rok lub jednorazowo), jest dzielona. Część pieniędzy trafia na nasze indywidualne konto i te sumy towarzystwo będzie inwestować. Trzeba pamiętać, że firma nie gwarantuje kwoty, którą dostaniemy po zakończeniu oszczędzania. Zależy ona od osiągniętych zysków. Pośrednio mamy wpływ na wysokość sumy zgromadzonej na naszym koncie, wybierając fundusze, w które będą inwestowane nasze pieniądze.Reszta płaconej przez nas składki jest przeznaczona na opłacenie polisy na życie. Suma ubezpieczenia jest ustalana przez klienta.

Trzeba jednak podkreślić, że zanim dojdzie do podziału składki na dwie części, towarzystwo pobiera z niej różne opłaty (nie wszystkie są konkretnie i jasno podane). Są one największe w pierwszych latach po podpisaniu umowy. Wtedy często tylko 25 – 30 proc. wpłacanych środków jest inwestowanych (w pierwszym roku z reguły jeszcze mniej). Skutek jest taki, że po kilku latach systematycznego przekazywania pieniędzy na koncie klienta jest mniej, niż wpłacił, choć towarzystwo osiągnęło zyski z inwestycji. Oszczędności opłaca się wycofać dopiero po wielu latach, np. 10 – 15.

Wadą tej polisy jest to, że klient nie wie, ile tak naprawdę dostanie, gdy zrezygnuje z ubezpieczenia.

Coraz popularniejsze stają się polisy inwestycyjne. Składka wpłacana przez klienta prawie w całości jest przeznaczana na inwestycje. Część ochronna (musi być, bo w końcu polisę sprzedaje towarzystwo ubezpieczeń na życie) jest marginalna. Zaletą tych produktów jest przejrzystość. Klient dokładnie wie, ile z jego składki firma pobierze w formie opłat.Podobnie jak w przypadku ubezpieczenia z funduszem, także z polis inwestycyjnych opłaca się zrezygnować nie wcześniej niż dopiero po kilkunastu latach, ponieważ na początku okresu oszczędzania tzw. opłata likwidacyjna może być bardzo wysoka. Czasami w pierwszych dwóch latach trwania umowy wynosi

99 proc. zgromadzonych środków. Towarzystwo właściwie zabiera wszystko, bo występuje jeszcze opłata od wykupu. „Kara” za zrezygnowanie z oszczędzania zmniejsza się w kolejnych latach, na przykład w czwartym roku może wynosić 70 proc., w ósmym – 30 proc., a po upływie dziesięciu lat od podpisania umowy może jej w ogóle nie być.