Wieczorem euro kosztowało 4,66 zł, choć w ciągu dnia europejska waluta była warta już prawie 4,67 zł .
Przyczyn zmian na rynku walutowym było co najmniej kilka. Jeżeli ktoś na rynku walutowym chciał rozliczyć transakcję jeszcze przed końcem miesiąca i zarazem pierwszego kwartału, musiał ją zrealizować właśnie w piątek. Złoty tracił także dlatego, że wraz z końcem miesiąca wygasa stosunkowo najwięcej transakcji opcyjnych. – Już od pewnego czasu braliśmy pod uwagę to, że pod koniec tygodnia złoty może słabnąć z tego powodu – mówi Marcin Grotek, analityk Raiffeisen Banku.
Ale to niejedyne przyczyny osłabienia polskiej waluty. Na świecie doszło do znacznego umocnienia dolara – euro potaniało w piątek o ok. 3 centy, do poziomu 1,3250 dol. Powodem była poranna wypowiedź ministra finansów Niemiec, czyli największej gospodarki Europy, który ostrzegł, że zagrożeniem dla wspólnej waluty może być nadmierne poluzowanie polityki fiskalnej w obrębie unii monetarnej. – Chcemy, by pakt stabilności i wzrostu był traktowany poważnie, bo z tym związana jest wiarygodność euro, a tak niestety nie jest. Jeżeli taka sytuacja się utrzyma, euro może mieć kłopoty – mówił rano Peer Steinbruck. – Po tej wypowiedzi inwestorzy zaczęli kupować dolara – mówi Marek Cherubin, dealer BPH. Jego zdaniem inwestorzy wraz z końcem kwartału chcieli też zrealizować zyski. – W czasach kryzysu jest duże presja na pokazywanie dobrych wyników, nawet kwartalnych. Dlatego np. banki realizowały zyski po ostatnim umocnieniu euro do dolara, a także złotego do euro – dodaje. Wieczorem za dolara płacono 3,50 zł, a za franka szwajcarskiego 3,06 zł.
[wyimek]9 mld zł - na tyle w połowie lutego Komisja Nadzoru Finansowego szacowała straty firm z powodu opcji[/wyimek]
Negatywne nastroje dominowały także na giełdzie. WIG20 w ślad za spadkami na głównych światowych rynkach stracił w piątek 3 proc. Na zachowanie się warszawskiego parkietu negatywnie wpłynęło osłabienie się polskiej waluty, które skutecznie zniechęciło zagranicznych inwestorów do kupowania polskich akcji. – Siłą napędową ostatnich zwyżek byli m.in. drobni inwestorzy, którzy teraz zrealizowali swoje zyski na akcjach KGHM i spółek paliwowych – mówi jeden z warszawskich maklerów.