Jak wynika z danych firmy GfK Polonia za 18 proc. rynku FMCG (produkty spożywcze i chemiczne) odpowiadają już w naszym kraju produkty marki własnej, a w ciągu roku ich udziały zwiększyły się o 2 pkt proc. Nadal jest to jednak bardzo mało w porównaniu z innymi krajami europejskimi – w Szwajcarii przekraczają nawet 50 proc.
– Segment marek własnych ma w Polsce nadal duży potencjał wzrostu. Bardzo szybko doganiamy średnią unijną. Dla firm spożywczych wejście w tą niszę może być szansą na przetrwanie w kryzysie – uważa Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Tajemnica ich sukcesu nawet w bogatych krajach jest jedna – cena niższa nawet 30 – 40 proc. od markowego odpowiednika. Produkowane na zlecenie sieci handlowych mają bowiem z reguły prostsze opakowania, nie wymagają też dodatkowej reklamy, stąd możliwe są spore oszczędności. – W Polsce ich stosunkowo nieduża popularność wynika z dużej konkurencji na rynku. Sieci walczyły o klienta głównie ceną, dlatego marki własne wyrobiły sobie opinię towarów tanich, ale niekoniecznie dobrej jakości. Teraz podejście się zmienia, choć raczej nie będziemy w stanie dojść do poziomu Niemiec czy Szwajcarii, ale Francji jak najbardziej – mówi Andrzej Wojciechowicz, prezes grupy Bomi. Na przełomie września i października w jej sklepach pojawi się nowa marka własna, na razie jeszcze nie w delikatesach Bomi. – Marka z wyższej półki wymaga więcej pracy – dodaje Wojciechowicz.
Inne sieci nie zostają w tyle. Real inwestuje w nową markę Real Quality, tańszą nawet o 35 proc. od markowych odpowiedników. Już sprzedaje pod nią 400 produktów, do końca roku ich liczba wzrośnie do ok. 900.
– Produkty marki własnej regularnie kupuje już co drugi klient. Korzystają z nich już nie tylko osoby najbiedniejsze, ale także te bardziej zamożne, które chcą kupować to samo, co wcześniej, ale na zakupy wydawać mniej – mówi Michał Kubajek, rzecznik Tesco. Brytyjska sieć wprowadziła niedawno pod nowymi markami kolejnych 700 produktów, które bezpośrednio mają konkurować z cenami ze sklepów dyskontowych, zwłaszcza Biedronki i Lidla. W Carrefourze oferta marek własnych obejmuje ok. 4,3 tys. produktów, w tym roku ma się powiększyć o kolejnych 100, zarówno spożywczych, jak i chemicznych. Także w przypadku sieci Ross- mann stanowią one już ok. 10 proc. oferty i ich sprzedaż rośnie bardzo szybko. – Detaliści wychodzą naprzeciw oczekiwaniom klientów szukających niskich cen – uważa Matthias Queck, analityk z branżowego serwisu Planet Retail.