Od rana na światowych giełdach obserwowaliśmy ostrą przecenę. Najpierw mieliśmy solidne tąpnięcie w Azji. Giełda w Szanghaju straciła prawie 6 proc., a wskaźnik rynku japońskiego Nikkei spadł o 3,1 proc.
W ocenie analityków przyczyn takiej sytuacji należy upatrywać z jednej strony w chęci realizacji zysków, z drugiej – również w piątkowych, gorszych od oczekiwań danych na temat inflacji i nastrojów amerykańskich konsumentów.
Giełdom nieszczególnie pomogły dane dotyczące japońskiej gospodarki, gdzie wzrost gospodarczy w drugim kwartale wyniósł 0,9 proc. (oczekiwano 1 proc.).
Również popołudniowe, lepsze od oczekiwań, informacje na temat aktywności przemysłowej w rejonie Nowego Jorku nie zmieniły negatywnego nastawienia do rynków akcji.
W ślad za rynkami azjatyckimi poszły giełdy w Europie, gdzie zdecydowanie najgorzej wypadły rynki wschodzące, do których zalicza się także warszawski parkiet. Wzrost tzw. awersji do ryzyka sprawił, że inwestorzy w pierwszej kolejności pozbywali się aktywów właśnie z tych krajów.