Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Mariusz Swora uważa, że nie ma powodu do uwolnienia w najbliższym czasie cen elektryczności dla społeczeństwa. Takie przedstawił wczoraj oficjalne stanowisko.
Gospodarstwa domowe to jedyna grupa odbiorców, dla których szef URE zatwierdza cenniki. Na wycofanie kontroli cen spółki energetyczne czekają od prawie dwóch lat, a przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki liczą, że może to nastąpić od początku 2010 r. Jednak zdaniem Mariusza Swory do rozwiązania jest jeszcze kilka problemów, przez co uwolnienie cen nie jest możliwe. – Powinien powstać rządowy program dojścia do uwolnienia cen – mówi „Rz” szef URE. – Klienci powinni móc szybciej zmieniać sprzedawcę energii, a procedury z tym związane należy uprościć.
Chodzi przede wszystkim o tzw. umowę kompleksową, by odbiorca, „przechodząc” z jednej firmy energetycznej do drugiej, nie musiał zawierać dwóch umów – oddzielnie na zakup prądu i na przesłanie.
Inny problem to brak płynności i transparentności polskiego rynku energii. Gros energii producenci sprzedają największym odbiorcom i spółkom handlowym w ramach umów dwustronnych. Na giełdę trafia poniżej 5 proc. energii zużywanej w kraju. W efekcie uwolnienia cen firmy najpewniej elektryczność zdrożeje, dlatego według URE konieczna jest ochrona osób najuboższych (czyli tzw. odbiorców wrażliwych).
Taki plan powstał w Ministerstwie Gospodarki. Osoby najbiedniejsze będą mogły skorzystać z upustów do 30 proc. w rachunkach za elektryczność. A spółki energetyczne odzyskiwałyby te kwoty ulg, płacąc niższy podatek VAT. Prezes Swora przyznaje, że ta koncepcja jest interesująca, ale usuwa tylko jedną z przeszkód na drodze do uwolnienia cen.