Dzisiejsza sesja przebiegała w bardzo sennej atmosferze. Rano indeks WIG20 wzrósł o około 1 proc. i przez większą część dnia utrzymywał się na tym poziomie. Bardzo skromne obroty wskazują, że wraz ze zbliżającymi się świętami chętnych do handlu stale ubywa. Właściciela zmieniły akcje za zaledwie 1,2 mld zł. co przy rosnącym rynku nie najlepiej o nim świadczy.

Informacje z USA na temat sprzedaży detalicznej tylko na chwile ruszyły rynkiem. W listopadzie sprzedaż detaliczna wzrosła o 1,3 proc. licząc miesiąc do miesiąca., czyli prawie dwa razy więcej niż szacowali analitycy. Później na giełdę powróciła senna atmosfera, która utrzymała się aż do momentu publikacji indeksu nastrojów amerykańskich konsumentów. Lepszy odczyt wskaźnika podobnie jak w przypadku danych o sprzedaży spowodował krótkotrwałe i niezbyt mocne odbicie w górę. W grudniu wskaźnik nastrojów wzrósł do 73,4 pkt. (oczekiwano 67,4 pkt.). Dziś nie widać było większej aktywności arbitrażystów. Bez jakichś fajerwerków liczba otwartych pozycji na serii grudniowej spadła poniżej 100 tys.

Ostatecznie sesja w Warszawie zakończyła się wzrostem indeksu WIG20 o 0,85 proc. Była to zarazem jedyna wzrostowa sesja w tym tygodniu, którego bilans zamknął się stratą sięgającą 4,7 proc.

W sektorze mniejszych firm tradycyjnie już nic wielkiego się nie wydarzyło. Nieco większym zainteresowaniem cieszyły się tylko spółki ze stajni Romana Karokosika: Skotan, Impexmetal i Boryszew.

Podobne reakcje na amerykańskie dane obserwowaliśmy na rynkach zachodnich. Czyżby więc potencjał wzrostowy giełd się wyczerpał?. Nie wykluczone, że dane zostały przez inwestorów zinterpretowane jako zapowiedź wcześniejszych podwyżek stóp procentowych, choć warto przypomnieć, że kilka dni temu szef Fed delikatnie wykluczył taką możliwość. W reakcji na nie umocnił się natomiast dolar, który w relacji do euro znalazł się na najwyższym od ponad dwóch miesięcy poziomie.