Do you speak Na’vi?

W filmach science fiction najdziwniejsze istoty mówią zazwyczaj po angielsku. Ale niekiedy posługują się językiem wymyślonym przez lingwistów, który przedostaje się do realnego świata

Publikacja: 22.01.2010 00:51

Do you speak Na’vi?

Foto: Imperial CinePix

Można polemizować co do oryginalności fabuły „Avatara”, ale nikt nie odmówi Jamesowi Cameronowi perfekcjonizmu, z jakim zrealizował swój ostatni film. Na potrzeby produkcji stworzono nowe kamery, udoskonalono metody tworzenia efektów specjalnych, wymyślono dziesiątki odmian roślin i zwierząt. A także – zupełnie nowy język. Jego twórcą jest prof. Paul Frommer, językoznawca z University of Southern California. Ekipa produkująca „Avatara” zgłosiła się do USC w 2005 roku, szukając osoby chętnej do opracowania mowy pozaziemskiej rasy. Gdy e-mail z propozycją stworzenia języka na potrzeby filmu Camerona dotarł do skrzynki Frommera, ten od razu postanowił podjąć wyzwanie. Jedyną wskazówką, jaką otrzymał lingwista, była lista ok. 30 słów w Na’vi, jakie wymyślił Cameron. Resztę trzeba było stworzyć od zera.

Frommer postanowił, że tym, co będzie nadawać językowi egzotycznego charakteru, będą dźwięki, z którymi Amerykanie czy Europejczycy są mało osłuchani. – Ograniczeniem było to, że język, jaki tworzyłem, musiał być możliwy do wyartykułowania przez ludzi – wspomina w wywiadzie dla „Los Angeles Times”. – Mogłem puścić wodze fantazji i sięgnąć po najdziwniejsze dźwięki, ale ludzcy aktorzy po prostu nie byliby w stanie tego opanować. Zwłaszcza że Cameron nie chciał, by nagrania były komputerowo przetwarzane. – To było naprawdę trudne – wspomina w rozmowie z „Los Angeles Times” Zoe Saldana wcielająca się w postać Neytiri.

[srodtytul]Skxawng![/srodtytul]

Tworząc język, Frommer obył się bez niektórych liter alfabetu – w słowach Na’vi nie znajdziemy np. j czy b. – W przypadku języków czasem czynnikiem definiującym jest brak pewnych rzeczy – zauważa naukowiec. Stworzenie zasad gramatyki Na’vi oraz ok. tysiąca słów zajęło dwa lata. I tak „ean” to niebieski, „kxetse” to ogon, a „skxwang”… kretyn. – Ktoś powiedział, że język Na’vi brzmi jak niemiecki, ktoś, że przypomina japoński – mówi Frommer. – Gdyby wszyscy stawiali na jeden język, to nie byłoby dobre.

Język mieszkańców Pandory zjednał sobie spore grono miłośników. Na stronie [link=http://www.LearnNavi.org]www.LearnNavi.org[/link] można znaleźć wskazówki dotyczące konstrukcji języka, słowniczki i rozmówki do pobrania, a także forum, na którym użytkownicy pomagają sobie w tłumaczeniu codziennych zwrotów na język niebieskich.

To jednak nic w porównaniu z popularnością, jaką od lat cieszy się inny sztucznie stworzony język wymyślony na potrzeby kinematografii – język Klingonów. Po raz pierwszy język wojowniczej rasy można było usłyszeć w produkcji „Star Trek: Film” z 1979 r. (wcześniej Klingoni mówili po angielsku). Kilka pojawiających się wyrazów James Doohan, aktor odgrywający rolę inżyniera Montgomery’ego „Scotty’ego” Scotta wymyślił sam. Jednak gdy rozpoczęły się prace nad kolejnym filmem o przygodach załogi Enterprise, twórcy obrazu postanowili, że przydałoby się, by Klingoni mówili prawdziwym językiem, a nie wyrzucali z siebie nic nieznaczące dźwięki.

Zadanie stworzenia klingońskiego powierzono dr. Marcowi Okrandowi z Uniwersytetu Kalifornii w Berkeley, który już wcześniej miał okazję pracować przy „Star Treku”, tworząc m.in. kwestie w języku Vulkanów. Okrand opracował zasady składni, gramatyki, dość obszerny słownik, zwłaszcza jeśli chodzi o słowa związane z prowadzeniem walk. Efekty jego pracy można było usłyszeć w trzeciej części sagi „W poszukiwaniu Spocka”. Język Klingonów szybko zaczął żyć poza ekranem. W 1985 r. do księgarń trafiło pierwsze wydanie słownika angielsko-klingońskiego autorstwa Okranda, wznowionego w rozszerzonej i poprawionej wersji w 1992 r. (tytuł rozszedł się w nakładzie 300 tys. egzemplarzy).

W ślad za nim pojawiły się podręczniki, samouczki, fanowskie opracowania i magazyny z klingońskimi opowiadaniami i poezją. W 1992 r. we Flourtown w stanie Pensylwania powstał Klingoński Instytut Językowy ([link=http://www.kli.org]www.kli.org[/link]), który skupia 2,5 tys. członków. Tłumaczenia na klingoński doczekały się m.in. „Hamlet” i „Wiele hałasu o nic” Shakespeare’a, a także Biblia. W 2005 r. została uruchomiona klingońska wersja językowa Wikipedii.

[srodtytul]Mów mi vav[/srodtytul]

Mieszkający w USA d’Armond Speers zasłynął dzięki nietypowemu eksperymentowi: przez trzy pierwsze lata życia swojego syna Aleca zwracał się do niego tylko po klingońsku . Co ciekawe, Speers nie uważa się wcale za fana „Star Treka” – podkreśla, że po prostu jest lingwistą. – Interesowało mnie, czy mój syn, przechodząc przez pierwsze etapy procesu nabywania języka, przyswoi klingoński tak, jak inny ludzki język – wyjaśniał Speers w wywiadzie dla gazety „Minnesota Daily” i dodał, że syn zaczynał pojmować obcy język. Rzadko odpowiadał ojcu po klingońsku (mówił vav zamiast tato), ale nienagannie wymawiał obce słowa.

A co z językami w „Gwiezdnych wojnach”? W sadze George’a Lucasa próżno szukać lingwistycznych fenomenów na miarę języka klingońskiego. Większość obecnych w filmie obcych dialektów i języków powstało na bazie języków rodem z Ziemi, np. język Indian Quechua.

Nie zawsze język powstaje na potrzeby filmu czy książki. Czasem jest na odwrót, czego przykładem jest „Władca Pierścieni” J.R.R. Tolkiena. Jak zauważają Tim Conley i Stephen Cain, autorzy „ Encyclopedia of fictional and fantastic languages”, „niektórzy mogą wyobrazić sobie język, zanim wyobrażą sobie, kto nim mówi. Tak było w przypadku Tolkiena. Lingwista bawiący się językiem dla samej płynącej z tego przyjemności odkrył, że jego wymyślone języki powołują do życia mitologię ludzi, a co za tym idzie, antropologię, historię, topografię. I tak powstały świat Śródziemia oraz języki charakterystyczne dla poszczególnych ras fantastycznych istot.

Najbardziej rozpowszechnionym (wśród mieszkańców naszej realnej Ziemi) tolkienowskim językiem jest najpewniej mowa Szarych Elfów, czyli język sindariński, którym posługiwali się szpiczastousi mieszkańcy Beleriandu. Język zapisuje się przy użyciu specjalnego alfabetu (Cirth lub Tengwar), jednak fani świata elfów i hobbitów często ułatwiają sobie życie i posługują się alfabetem łacińskim, np. tworząc autorskie wiersze w języku elfów.

Jeśli ktoś miałby ochotę przyswoić podstawy sindarińskiego, z pomocą przyjdzie mu Internet, w którym można znaleźć słowniki oraz samouczki (jeden z nich: [link=http://www.tolkien.cyberdusk.pl]www.tolkien.cyberdusk.pl[/link]).

[ramka][srodtytul]Rozmawiam po klingońsku[/srodtytul]

[b]Rz: Dlaczego postanowiła pani zgłębiać tajniki języka klingońskiego?[/b]

Agnieszka Solska: Moja przygoda z klingońskim zaczęła się od oglądania serialu „Star Trek”. Jestem językoznawcą, więc kiedy odkryłam, że dla jednej z serialowych pozaziemskich ras opracowano cały język, bardzo mnie to zainteresowało. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś bliższego na ten temat, zaopatrzyłam się w niezbędne materiały, no i odkryłam, że istnieje bardzo prężnie działający Instytut Języka Klingońskiego (Klingon Language Institute). Z czasem moje zainteresowanie serialem nieco osłabło, natomiast język cały czas mnie fascynuje. Podoba mi się jego „odmienność”, istnienie wielu wyjątków od reguł, bawi mnie to, że wiele klingońskich słów stanowi coś w rodzaju prywatnego żartu twórcy języka Marca Okranda (np. czasownik „mon” oznacza uśmiechać się i nawiązuje do Mona Lizy i jej słynnego uśmiechu, a czasownik „baq” – kończyć, kłaść czemuś kres, ang.: terminate – do kwestii „I’ll be back” wypowiadanej przez terminatora).

[b]Co panią intryguje w tym języku?[/b]

Kontakt z klingońskim, zwłaszcza tłumaczenie tekstów na ten język, jest dla mnie przede wszystkim czymś w rodzaju intelektualnej zabawy. Najbardziej fascynuje mnie to, że mimo niewielkiego zasobu słów (około 2500) w języku klingońskim da się wyrazić bardzo wiele. Dzięki temu właśnie można było przetłumaczyć na ten język całkiem sporo różnych dzieł, w tym szekspirowskiego Hamleta!

[b]Jak się wydaje, w Polsce „Star Trek” nie jest tak kultowy jak w USA.[/b]

Na pewno nie cieszy się aż taką popularnością.

[b]Czy środowisko osób, które uczą się klingońskiego, jest duże?[/b]

Niestety, nie mam pojęcia, ile osób w Polsce uczy się języka klingońskiego. Na pewno nie jest to duża grupa, zapewne chodzi o jakieś kilkadziesiąt osób. Na pewno dużym utrudnieniem jest brak polskich materiałów do nauki klingońskiego. Nawet tak podstawowa książka jak „Klingon Language Dictionary” nie doczekała się tłumaczenia na nasz język. W zeszłym roku miałam okazję nieco przybliżyć osobom zainteresowanym język klingońskich wojowników, poproszono mnie bowiem o przeprowadzenie warsztatów językowych podczas ogólnopolskiego zjazdu fanów „Star Treka”, zwanego TrekSferą. Uczestniczyło w nich około 20 osób, może trochę więcej.

[b]Czy zdarza się pani rozmawiać po klingońsku lub korespondować w tym pozaziemskim języku?[/b]

Robię to regularnie. Koresponduję mejlowo z kilkoma klingonistami, głównie ze Stanów i z Niemiec. Od kilku lat uczestniczę co roku w organizowanej przez Instytut Języka Klingońskiego konferencji qep’a’, podczas której staram się rozmawiać niemal wyłącznie po klingońsku. Uczestniczyłam także w podobnych imprezach w Niemczech. No i mój bardzo bliski przyjaciel jest także klingonistą. Zdarza nam się rozmawiać po klingońsku także przez telefon.

[i]–not. mm[/i][/ramka]

[ramka][srodtytul]Na’vi[/srodtytul]

Kaltxď. nga-ru lu fpom srak? [ kaltľď ngaru lu fpom srak ] – Cześć, jak się masz?

Fď-skxawng-ďri tsapxalute s‹eng›i oe, – Przepraszam za tego kretyna

Oe-ri ta peyä fahew a-kewong ontu teya l‹äng›u– Mój nos jest pełen obcego zapachu[/ramka]

[ramka][srodtytul]Klingoński[/srodtytul]

Hab SoSlI’ Quch! –Twoja matka ma gładkie czoło! (bardzo poważne wyzwisko, nie należy się tak zwracać do przyjaciół)

Heghlu’meH QaQ jajvam – Dzisiaj jest dobry dzień, by umrzeć

TlhIngan maH! – jesteśmy Klingonami[/ramka]

[ramka][srodtytul]Elficki (Sindarin) [/srodtytul]

Mae govannen! Miłe spotkanie (dzień dobry), witaj!

Mae govannen mellon nin! – Miło cię spotkać, przyjacielu

Lle quena i’lambe tel’ Eldalie? – Mówisz po elficku?

Mani naa essa en lle? - Jak masz na imię?[/ramka]

Można polemizować co do oryginalności fabuły „Avatara”, ale nikt nie odmówi Jamesowi Cameronowi perfekcjonizmu, z jakim zrealizował swój ostatni film. Na potrzeby produkcji stworzono nowe kamery, udoskonalono metody tworzenia efektów specjalnych, wymyślono dziesiątki odmian roślin i zwierząt. A także – zupełnie nowy język. Jego twórcą jest prof. Paul Frommer, językoznawca z University of Southern California. Ekipa produkująca „Avatara” zgłosiła się do USC w 2005 roku, szukając osoby chętnej do opracowania mowy pozaziemskiej rasy. Gdy e-mail z propozycją stworzenia języka na potrzeby filmu Camerona dotarł do skrzynki Frommera, ten od razu postanowił podjąć wyzwanie. Jedyną wskazówką, jaką otrzymał lingwista, była lista ok. 30 słów w Na’vi, jakie wymyślił Cameron. Resztę trzeba było stworzyć od zera.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy