Po tym, gdy PKN Orlen w marcu sfinalizował transakcję z Deutsche Bankiem, możliwości sprzedaży części zapasów ropy analizują też władze gdańskiego Lotosu.
Prezes Paweł Olechnowicz przyznaje, że trwają nad tym prace. Firma otrzymała od banków kilka ofert , które analizuje. – Najpewniej będzie to nieco inny model transakcji od tej, jaką przeprowadził Orlen – dodaje. – Nie musimy się jednak śpieszyć i podejmować szybko decyzji. Dlatego zapadną one prawdopodobnie w drugim półroczu.
Właśnie w drugim półroczu gdańska rafineria, która jest w trakcie rozbudowy, zwiększy możliwości przerobu ropy. Rocznie będzie mogła wykorzystywać nawet 8 mln ton surowca, podczas gdy obecnie 6 mln ton. A w dalszej perspektywie, po zakończeniu realizacji programu inwestycyjnego, gdański zakład będzie mógł przerabiać nawet 10 mln ton ropy. W związku z tym Lotos będzie też musiał zwiększyć poziom zapasów tego surowca, a ich utrzymanie jest kosztowne. Wycena zapasów może wpływać negatywnie na wyniki finansowe Lotosu.
Orlen zarobił na sprzedaży 500 tys. ton surowca 800 mln zł. Obie firmy liczyły, że nie będą musiały sprzedawać części zapasów ropy, bo Ministerstwo Gospodarki przygotowało propozycje ich odkupienia. Ale ostateczne decyzje w tej sprawie nie zapadły.
Jak dowiedziała się „Rz”, w najbliższych dniach sposób rozwiązania problemu zapasów wybierze kierownictwo resortu. Najbardziej prawdopodobny wariant to rozłożenie na dziesięć lat procesu odkupienia od Orlenu i Lotosu zapasów przez Agencję Rezerw Materiałowych. Tym samym co roku odkupywać mogłaby po 10 proc. zapasów od obu firm oraz importerów paliwa, których też obejmuje obowiązek ich tworzenia.