Nieobliczalna święta góra

Szczyt Annapurny (8091 m) dla Kingi Baranowskiej był siódmym ośmiotysięcznikiem. Dla Piotra Pustelnika uwieńczeniem Korony Himalajów. O dramatycznych wydarzeniach podczas ostatniej wyprawy z polską himalaistką rozmawia Monika Rogozińska

Publikacja: 21.05.2010 03:54

Uczestnicy wyprawy międzynarodowej na Annapurnę: (od lewej) Peter Hamor, Kinga Baranowska i Piotr Pu

Uczestnicy wyprawy międzynarodowej na Annapurnę: (od lewej) Peter Hamor, Kinga Baranowska i Piotr Pustelnik aklimatyzowali się w rejonie Mount Everestu (fot: www.kingabaranowska.com)

Foto: Rzeczpospolita

[b]Gdzie was zastała wiadomość o katastrofie polskiego prezydenckiego samolotu?[/b]

Kinga Baranowska: W bazie pod Annapurną, dokąd akurat dotarliśmy 10 kwietnia. Wiadomości, które ścinały z nóg, zapoczątkowały tam nasz pobyt.

[b]Wcześniej na stokach Pumori obok Mount Everestu, gdzie się aklimatyzowaliście, uczestnik waszej wyprawy Słowak Peter Hamor ratował Piotra Pustelnika, sprowadzając go z 6700 m. Co się stało?[/b]

Piotr miał kłopoty z oddychaniem. Postanowił jak najszybciej wrócić do Katmandu. Po badaniach w szpitalu zdecydował się kontynuować wyprawę. Polecieliśmy helikopterem do bazy pod Annapurnę.

[b]Piotr mozolnie się aklimatyzował i wspinał w towarzystwie opiekuńczego Petera Hamora, a ty siedziałaś w niskiej bazie na 4100 m. Nagle poszłaś na szczyt. Dlaczego zdecydowałaś się na tak odważną akcję górską?[/b]

Czułam się dobrze, więc mogłam sobie na to pozwolić. Bo Annapurna od strony północnej to góra nie tyle trudna, ile niebezpieczna, nieprzewidywalna. Poszłam tylko raz półtora kilometra wyżej do obozu II (5600 m), żeby zostawić ciężki ekwipunek i zejść tego samego dnia do bazy. Wpływ na taktykę miał też mój partner – Rumun Horia Colibasanu. Horia dwukrotnie wcześniej mierzył się z Annapurną razem z hiszpańskim himalaistą Inakim Ochoą de Olza, który wspiął się na 12 ośmiotysięczników bez tlenu z butli. Na pierwszej ekspedycji przysypała ich lawina. Na drugiej – zakrzep w mózgu i częściowy paraliż unieruchomił Inakiego na wys. 7400 m. Dobiła go choroba wysokości. Horia, lekarz, był w tej sytuacji bezradny.

[b]Czuwał przy przyjacielu pięć dni, aż ten skonał.[/b]

Nad miejscem, gdzie złapała ich kiedyś lawina, wiszą masy lodu i często się obrywają. Tędy wiodła nasza droga. Horia powiedział, że pójdzie do szczytu tylko raz, bezpośrednio z bazy – na szybko i lekko. Uznałam tę taktykę za właściwą.

[b]Czy ten Rumun cię onieśmielił?[/b]

W inny sposób. Kiedy poznałam Horię, zrobiło mi się wstyd, jak bardzo w Polsce myślimy stereotypami. Nie mamy dobrego mniemania o Rumunach. A Horia jest superwspinającym się, świetnie wykształconym lekarzem mówiącym pięcioma językami.

[b]A jak ciebie potraktowała nieobliczalna Annapurna?[/b]

Na stoku podmuchy wiatru przekręcały mnie jak kukiełkę o 90 stopni albo rzucały na kolana. Do ataku na szczyt szliśmy z Horią, niosąc mały namiot i ekwipunek wyliczony co do grama. Nocowaliśmy w II obozie, III (6400 m) i IV (7000 m). Czwartego dnia wspinaczki, 27 kwietnia, stanęliśmy na szczycie, osobno: Horia poszedł skalnym wariantem, ja z Piotrem Pustelnikiem śnieżnym kuluarem, który przetorował Peter Hamor. Za mną szła Koreanka, miss Oh Eun-Sun z trzema Szerpami i dwoma kamerzystami na tlenie. Piotr i Peter doszli na wierzchołek kwadrans przede mną. Peter, jako pierwszy człowiek, po raz drugi zdobył Annapurnę. Zaczęli schodzić, bo potwornie wiało. O godz. 14 stałam sama na szczycie, więc zrobiłam sobie sama zdjęcie.

[b]Cieszyłam się, że jedziesz w silnej ekipie z dwoma legendarnymi rosyjskimi wspinaczami: Jewgienijem (Żenią) Winogradskim i Siergiejem Bogomołowem. Jak to możliwe, że trzeba było ich ratować? Myślałam, że Winogradski jest mocny.[/b]

Był mocny, co wciąż widać, ale ma 64 lata. Kiedy zeszłam ze szczytu do obozu IV, znalazłam Żenię zwiniętego w kłębek na śniegu przy namiocie. Nie wiem, jak długo tam leżał. “Co tu robisz?” – zapytałam po rosyjsku, bo angielskiego ani w ząb nie rozumiał. “Odpoczywam” – odpowiedział. Wiem, jak wyglądają objawy obrzęku mózgu. Zawołałam do Piotra, żeby przyniósł butlę z tlenem.

Potem Siergiej Bogomołow nie potrafił znaleźć drogi do IV obozu, chociaż stał przy poręczówce i widział z góry namioty. Wołał: “Pomożitie!”. Zapadła ciemność. Zgubił czołówkę. Niezmordowany Peter Hamor wyszedł po niego. Ponieważ Piotr nie wykorzystał całego tlenu, z którym wchodził na szczyt, mieliśmy czym ratować Rosjan.

[b]Potem było gorzej…[/b]

Ze szczytu nie schodził Tolo Calafat, uczestnik sąsiedniej wyprawy hiszpańskiej i partner Juanito Oiarzabala (tej wiosny oprócz wyprawy Kingi Baranowskiej Annapurnę próbowały zdobyć m.in. ekspedycje koreańska i hiszpańska – red.).

[b]

Co tam robił Juanito Oiarzabal, zdobywca Korony Himalajów – 14 ośmiotysięczników, w tym K2 od dwóch stron?[/b]

Postanowił zdobyć drugą Koronę Himalajów. Chyba nie ma już co w życiu robić. Tolo wszedł na szczyt z Juanito Oiarzabalem i Carlosem Paunerem. Nie wiem, dlaczego nie schodzili razem. Tolo miał radio. Przekazał do bazy, że schodzi do IV obozu, a potem, że zostaje na noc tam, gdzie jest. Zaczęła się trauma. Był najsilniejszy z nich i najwięcej dźwigał. Jak jego koledzy zeszli do czwórki, to nie mieli czołówek, bo Tolo je miał. Nie mieli radia, bo Tolo je niósł. Nie mieli lekarstw, bo były w plecaku Tola. Dziwna historia.

[b]Juanito i Carlos uważali się za jego mentorów. Przysposabiali osiłka z Balearów do ośmiotysięczników. Może go zajeździli?[/b]

Ciężko mi wydawać osądy. Byliśmy w IV obozie. Namawiano Koreankę Oh Eun-Sun, żeby wysłała po Tola swoich Szerpów, którzy zeszli z nią ze szczytu. Odpowiedzieli, że są zbyt wyczerpani. Strasznie ją potem w Internecie obsmarowano. A przecież nikt nie może zmusić nikogo do ryzykowania życia. Szerpa też jest człowiekiem. Po szczycie wszyscy są na maksa wykończeni, ledwo się stoi na nogach, trzeba jak najszybciej schodzić w dół.

[b]Jak długo był z nim kontakt radiowy?[/b]

Do godz. 21 następnego dnia, 28 kwietnia. Rozmawiał jeszcze z żoną, która była w domu na Majorce.

[b]Podobnie jak umierający na grani Everestu w 1996 r. Rob Hall, który przez telefon żegnał się z ciężarną żona w Nowej Zelandii…[/b]

Z bazy mówiono w nocy, że może rano przyleci helikopter i uda się ściągnąć Tola chociaż do obozu IV. Rano 28 kwietnia Horia zdecydował, że zostanie w czwórce z Juanito, Carlosem i dwoma Szerpami Hiszpanów. Zostawiliśmy im radia, apteczkę i wyruszyliśmy na dół. Było już prawie południe.

Piotr i Peter postanowili zejść do dwójki, ja do bazy. Ale w jedynce sypał już gesty śnieg i, żeby nie ryzykować, zostałam w obozie. Całą tę noc przepłakałam. Bo wiedziałam, że w tym momencie Tolo umiera. Straszne uczucie.

[b]Helikopter ze szwajcarskimi ratownikami stacjonującymi w Katmandu przyleciał dopiero rano 29 kwietnia.[/b]

Pojawił się, kiedy zwijałam obóz w jedynce, bo obiecałam Amerykaninowi, w którego namiocie się zatrzymałam, że zniosę jego rzeczy. Pierwszym lotem z bazy poleciał Jorge Egocheaga – hiszpański lekarz. Współczuję mu. Przeżył traumę. Jest jednym z nielicznych skyrunnerów – szybkobiegaczy w najwyższych górach. Zszedł ze szczytu do bazy w ciągu jednego dnia. Tolo przez telefon wciąż powtarzał: “Jorge, wyjdź po mnie i mnie uratuj”. Mówili mu: “Musisz sam schodzić!” A on: “Nie, Jorge na pewno po mnie wyjdzie.” I Jorge tego słuchał w bazie. Uważano, że skoro jest szybki i jest lekarzem, to będzie też cudotwórcą. Ale z bazy na szczyt nawet on nie mógłby zdążyć dotrzeć do żywego Tola. Z helikoptera nie wypatrzono już ciała Tola. Pewnie przysypał je śnieg.

[b]I wtedy odbyła się pionierska w dziejach Himalajów akcja ratunkowa…[/b]

Miałam wrażenie, że oglądam kino akcji. Pozostali w IV obozie wspinacze byli w kiepskiej formie. Ktoś zdecydował, żeby ich zwieźć. Horia, Juanito i Carlos zostawili swoje rzeczy, po kolei wpinali się do liny spuszczonej z helikoptera i pod brzuchem maszyny z 7000 m zlatywali 3 km w dół do bazy. Gdy doszłam objuczona z jedynki do bazy, to Horia, którego pożegnałam w IV obozie, pił już herbatę.

[b]Jak zachowywała się Oh Eun-Sun, która wchodząc na Annapurnę, skompletowała, jako pierwsza kobieta, Koronę Himalajów?[/b]

Miss Oh przyjechała z ogromną maszynerią telekomunikacyjną i 28 dziennikarzami. Podobno jej wyprawa kosztowała 5 mln euro. W obozie I, skąd widać szczyt, ustawiono kamery. Jej wejście na wierzchołek transmitowano na żywo do Korei. Miss Oh była dla nas bardzo miła, ale baza zamieniła się w pełen jazgotu cyrk. Na tym tle uderzała pokora Hiszpanki Edurne Pasaban, która pierwsza weszła na Annapurnę i wyjechała, aby próbować zdobyć ostatni ośmiotysięcznik do swojej Korony Himalajów – Shisha Pangmę.

[b]Winogradski i Bogomołow ogłosili, że weszli na szczyt, choć ponoć na nim nie stanęli.[/b]

Siergiej szedł za Hiszpanami, którzy stwierdzili, że nie dotarł do celu. Żenia miał objawy obrzęku mózgu. W bazie uczciwie powiedział, że nie pamięta, czy doszedł na szczyt. Ale na odprawie w ministerstwie w Katmandu Żenia oddał kartkę: “Na szczycie byłem 27 kwietnia o godz. 14...”. A więc w tej samej chwili co ja. Peter Hamor zareagował z uśmiechem: “To mógł ci chociaż zdjęcie zrobić”. Zastanawiałam się, dla kogo ludzie idą w góry? Dlaczego je bezczeszczą i oszukują? Żal mi się zrobiło. Traktuję Annapurnę jako miejsce święte i górę świętą. Siadałam na kamieniu i z nią rozmawiałam. To te momenty są mi najbliższe i tkwią w pamięci.

[b]Za chwilę wyruszasz na K2 (8611 m). Jesteś przygotowana na spotkanie z Górą Gór?[/b]

Jeśli Ona mi na to pozwoli, to stanę na Jej wierzchołku. Nie lubię opowiadać o planach przed wyprawą. Mam wrażenie, że Góra to usłyszy i mnie z tego rozliczy.

[ramka][b]Kinga Baranowska + himalaistka[/b]

Stanęła na najbardziej niebezpiecznym ośmiotysięczniku – Annapurnie jako druga Polka po Wandzie Rutkiewicz. W ciągu siedmiu lat weszła bez używania tlenu z butli na siedem ośmiotysięczników. Do Korony Himalajów pozostało jej siedem innych. Należy do kadry narodowej Polskiego Związku Alpinizmu we wspinaczce wysokogórskiej.[/ramka]

[b]Gdzie was zastała wiadomość o katastrofie polskiego prezydenckiego samolotu?[/b]

Kinga Baranowska: W bazie pod Annapurną, dokąd akurat dotarliśmy 10 kwietnia. Wiadomości, które ścinały z nóg, zapoczątkowały tam nasz pobyt.

Pozostało 98% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy