We wrześniu do Kłajpedy ma przybić pierwszy tankowiec z 80 tys. ton wenezuelskiej ropy naftowej dla Białorusinów. To jednak tylko początek. Białoruskie rafinerie chcą tą drogą sprowadzić około 2 mln ton surowca. – Teoretycznie moglibyśmy przeładować nie tylko 2 mln ton ropy, ale nawet 4 mln ton, jednak należałoby wtedy rozważyć, co zrobić z transportami dla Możejek – deklaruje cytowany przez portal 15min.lt Rokas Masiulis, dyrektor terminalu Klaipedos Nafta. – Nie moglibyśmy ich wtedy przyjąć.

Rafineria w Możejkach, która ma długoterminową umowę na przesył ropy, nie otrzymała dotychczas z Kłajpedy żadnych informacji na temat ewentualnej zmiany terminarza tłoczeń. Biuro prasowe Orlenu doniesień litewskich mediów komentować nie chciało.

Tymczasem grupa Orlen to kluczowy klient Klaipedos Nafta. Około 60 proc. ropy przesyłanej przez tamtejszy terminal trafia właśnie do Możejek. Port w Kłajpedzie ma dla rafinerii ogromne znaczenie logistyczne. Od czasu, gdy w 2008 r. litewskie państwowe koleje Lietuvos Gelezinkeliai rozebrały 19 km torów łączących Możejki z siecią kolejową na Łotwie, rafineria jest de facto skazana na usługi Klaipedos Nafta (inne drogi transportu są znacznie droższe).

Terminal w Kłajpedzie już raz potraktował po macoszemu swojego głównego kontrahenta. Kilka miesięcy temu uniemożliwił nagle orlenowskiej rafinerii eksport paliwa lotniczego (tzw. JET). W marcu poinformował niespodziewanie, że od kolejnego miesiąca nie będzie ona mogła korzystać ze zbiornika, w którym gromadziła przeznaczony do wysyłki produkt. Klaipedos Nafta postanowił bowiem ten zbiornik wykorzystywać na potrzeby importu paliw na Litwę. Teraz korzysta z niego jedynie rosyjski koncern Łukoil, który jest bezpośrednim konkurentem Orlenu. Rafineria w Możejkach zmuszona jest natomiast transportować JET koleją na Łotwę do Windawy i dopiero stamtąd wysyłać paliwo morzem w świat. To oczywiście znacznie droższe rozwiązanie niż korzystanie z usług terminalu w Kłajpedzie.