WIG20 zyskał w czwartek na otwarciu 0,53 proc., a WIG 0,35 proc. Taki początek sesji był odpowiedzią inwestorów na umiarkowane zwyżki indeksów na zamknięciu handlu na Wall Street oraz na giełdach azjatyckich. Podobnie dobre nastroje panowały na reszcie giełd europejskich. Na początku sesji tamtejsze indeksy utrzymywały się na poziomie o kilka dziesiątych procenta powyżej środowych zamknięć. W kolejnych godzinach handlu byki ustąpiły nieco miejsca niedźwiedziom. Warszawskie indeksy spadły w pobliże poziomu zamknięcia. Inwestorzy liczyli, że sygnał do zwyżek dadzą dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych.

Stało się jednak dokładnie odwrotnie. Po południu ogłoszono, że liczba nowych bezrobotnych w USA zwiększyła się w porównaniu z poprzednim tygodniem o 16 tys., do 0,5 mln. Analitycy spodziewali się natomiast spadku o 12 tys. Najgorszy wynik od dziewięciu miesięcy spowodował gwałtowny spadek indeksów w całej Europie. Główne giełdy na Zachodzie kontynentu traciły po około 1,5 proc. Zgodnie z oczekiwaniem po spadku kontraktów na amerykańskie indeksy słabo rozpoczęła się także sesja na Wall Street. Inwestorów dobił wskaźnik Fed obrazujący koniunkturę w rejonie Filadelfii. Spadł on w tym miesiącu do poziomu minus 7,7, podczas gdy prognozowano, że będzie to plus 7.

Pod koniec handlu na GPW amerykańskie indeksy traciły już po ponad 1 proc. (ostatecznie Dow Jones stracił wczoraj 1,39 proc.). Warszawskie indeksy okazały się jednak mocne w porównaniu z zachodnimi i WIG stracił na zamknięciu 0,43 proc., a WIG20 spadł o 0,64 proc., do 2463 punktów. Obroty nieznacznie przekroczyły 1400 mln zł.

Z dużych spółek o 5 proc. wzrósł kurs Biotonu, o 1,5 proc. PGE, a o 1,2 proc. TP SA. Największe straty zanotowały GTC (-3,9 proc.) oraz PKO BP (-2,3 proc.). Największemu polskiemu bankowi podczas czwartkowej sesji nie pomogły ogłoszone rano dobre wyniki finansowe za pierwsze półrocze.