Kontrowersyjne akcje ekologów

Ekolodzy coraz ostrzej chronią przyrodę. Jednak część takich akcji to już ekoterroryzm nastawiony na wyciągnięcie kasy od inwestorów

Publikacja: 22.10.2010 02:34

Pierwsza akcja Greenpeace w Polsce była skierowana przeciwko PCC Rokita w Brzegu Dolnym. W 2005 r. z

Pierwsza akcja Greenpeace w Polsce była skierowana przeciwko PCC Rokita w Brzegu Dolnym. W 2005 r. zakłady chemiczne zostały oskarżone o zatruwanie Odry. Aktywiści zablokowali kanał ściekowy. Firma nie weszła w żadne negocjacje

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Hawałej GH Grzegorz Hawałej

Kryzys zmienił podejście ekologów do ich misji. Teraz stawiają na ochronę tzw. bioróżnorodności. Przybywa więc akcji w obronie siedlisk ptaków, roślin czy też parków narodowych. Głośne w ostatnich latach kwestie zmian klimatu schodzą na drugi plan.

Działania ekologów wywołują jednak ostre kontrowersje, bo często blokują inwestycje ważne dla lokalnych społeczności. Zawsze też w ich tle pojawiają się duże pieniądze. Na celowniku różnorakich organizacji są zwłaszcza duże – i zasobne – firmy i inwestycje w drogi, lotniska czy centra handlowe.

[srodtytul]Uwaga na żabki[/srodtytul]

Dla większości polskich firm akcje ekologów to wciąż nowość, dlatego żądań ochrony „ptaszków i żabek” nie traktują poważnie. Wdają się w spory z ekologami, co blokuje inwestycje nawet na wiele lat. W takiej sytuacji jest Mazowiecki Port Lotniczy Modlin budujący lotnisko w widłach Wisły i Narwi, na cennych przyrodniczo terenach Natura 2000. Przeciwko portowi protestuje Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków z podwarszawskich Marek.

– Inwestycja powstaje bez ważnej decyzji środowiskowej. Jeżeli ta decyzja zostanie ostatecznie uchylona, będziemy mogli wystąpić o cofnięcie pozwolenia na budowę, a tym samym ją zatrzymać – mówi Marcin Dudek z OTOP.

OTOP wskazuje, że nie rozpatrzono wariantów alternatywnych. Według ekologów lokalizacja jest wyjątkowo nietrafna, bo migrujące przez te tereny ptaki mogą być zagrożeniem dla samolotów.

Inwestor o tym wiedział. Przed czterema laty zlecił nawet Polskiemu Towarzystwu Ochrony Ptaków z Białegostoku analizę, jakich działań (tzw. kompensacji) będą wymagały straty wyrządzone środowisku. Koszty okazały się słone. PTOP oceniło, że konieczne byłoby przeniesienie ochrony ptaków na 700 ha bagien w najbliższej okolicy, najlepiej w Puszczy Białej.

– W programie dla lotniska nie padła żadna kwota. Nie robiliśmy kosztorysów, bo nie było to przedmiotem zlecenia. Nasze programy kompensacji nie były jednak tanie. Stawiamy wysoko poprzeczkę, a dla inwestorów liczy się cena – mówi Roman Kalski, dyrektor PTOP.

Kupno 700 ha oznaczałoby dla spółki konieczność wyłożenia ok. 7 mln zł. Plan trafił do kosza i firma zamówiła nową ocenę oddziaływania na środowisko. Choć została przygotowana zgodnie z prawem, to i tak OTOP ani myśli odpuszczać. Już nawet ją zaskarżył. Jeśli wygra w sądzie, to lotnisko nie powstanie na Euro 2012, a sama spółka może stracić unijne dofinansowanie.

[srodtytul]Płać albo płacz[/srodtytul]

Takie postępowanie ekologów wywołuje gwałtowne emocje. Jednak zdaniem ekspertów tego typu kompensacje – w uzasadnionych przypadkach – nawet ułatwiają inwestycje.

– Ekolodzy, jako strona postępowania, mają prawo protestować i domagać się kompensacji. Ale ich głos będzie brany pod uwagę, jeśli opiera się na faktach i rzetelnej ocenie – mówi Anna Liro z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. – Biorą coraz częściej udział w przygotowaniu raportów oddziaływania na środowisko. Oceniam to jako próbę ich profesjonalnego wkładu w inwestycje.

Na terenach Natura 2000 można budować tylko ze względu na nadrzędny interes społeczny. Tak stanowią dyrektywy unijne. Przy takich inwestycjach tańsze mogą okazać się ustępstwa wobec ekologów, niż narażanie się na utratę dotacji i wieloletnie procesy. Boleśnie przekonały się o tym firmy budujące drogi i Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

– Napisaliśmy kilka projektów kompensacji, m.in. dla inwestycji w dolinie Rospudy i trasy S-22, tzw. berlinki, dla firm państwowych lub samorządów, które zwracały się do nas z zapytaniem ofertowym lub startowaliśmy w przetargach. Komisja Europejska egzekwuje stosowanie ocen oddziaływania na środowisko i inwestorzy zaczęli do tego podchodzić poważnie – wskazuje Roman Kalski.

Choć PTOP napisał program kompensacji dla „berlinki”, to inwestor go odrzucił i wybrał tańszą wersję. Kompensacje objęły 600 ha i polegały m.in. na zakładaniu łąk i posadzeniu ponad 6,5 tys. krzewów tarniny i głogu, których owoce są pokarmem dla ptaków.

Względy przyrodnicze zadecydowały również o zmianie projektu mostu przez rzekę Banówkę w woj. warmińsko-mazurskim. Jego podpory usytuowano poza doliną rzeki, bo rośnie w niej chroniony czosnek niedźwiedzi. GDDKiA narzekała zwłaszcza na koszt (sięgnął 33 mln zł) przejść dla zwierząt na odcinku drogi przechodzącym przez Ostoję Warmińską. To jednak niewiele przy kosztach całej inwestycji sięgających 500 mln zł.

– Problem w tym, że nasi inwestorzy nie są przyzwyczajeni do ochrony przyrody i są przekonani, że da się to jakoś załatwić. Tymczasem powinni zadać sobie pytanie: czy przy inwestycjach opiewających na kilkaset milionów warto przeznaczyć klika milionów złotych na ochronę przyrody. Moim zdaniem tak – przekonuje dr Andrzej Kassenberg z Instytutu na rzecz Ekorozwoju.

[srodtytul]Kwestia ceny[/srodtytul]

Dla prywatnego inwestora przeznaczenie kilkudziesięciu milionów na ochronę np. czosnku niedźwiedziego nie mieści się jednak w głowie, a tym bardziej w portfelu.

W małopolskim Zakrzówku pod znakiem zapytania stanęła właśnie budowa osiedla za 350 mln euro. – Deweloper planuje wybudować osiedle w sąsiedztwie zalewu. Blokujemy

15 wniosków o ustalenie warunków zabudowy. Nie zgadzamy się na osiedle – podkreśla Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na rzecz Ochrony Przyrody.

Organizacja popiera społeczną koncepcję rewitalizacji terenu. Miasto musiałoby wykupić grunty od mieszkańców i firmy. Ale urzędnicy podkreślają, że nie stać ich na wydatek, który prawdopodobnie przekroczyłby 50 mln zł.

TNROP wsławił się wieloletnim blokowaniem budowy w Krakowie centrum handlowego Plaza. Postawił warunki: inwestor dokupi grunt, gdzie zbuduje drogę omijającą staw i będzie go chronił. TNROP chciał też, by inwestor zbudował basen dla mieszkańców, skoro uniemożliwi im kąpiel w stawie. Firma zgodziła się i przekazała pieniądze. Ostatecznie mieszkańcy woleli korty tenisowe.

– Nam zaproponowano 70 tys. dol., ale nie przyjęliśmy pieniędzy. Kwota zasiliła Krakowski Fundusz Ochrony Przyrody. Nie dostaliśmy nigdy żadnych pieniędzy od firm za wycofanie sprzeciwu wobec inwestycji, bo nie zgadzamy się na takie działania – podkreśla Waszkiewicz.

[srodtytul]Ekoharacz[/srodtytul]

Nie zawsze jednak działania tego typu organizacji są zgodne z prawem. Przekonują się o tym inwestorzy stawiający choćby farmy wiatrowe.

Na Pomorzu i w Wielkopolsce często dochodzi do zaskarżania przez „społeczników” raportów oddziaływania tych inwestycji na środowisko. Potem do inwestorów zgłaszają się firmy, które za odpowiednim wynagrodzeniem oferują sporządzenie nowego raportu.

– Zdarzają się przypadki nadużyć ale są one głównie wynikiem złych decyzji urzędników albo presji inwestorów, którzy często idą na skróty. Problemem jest także nieczytelność i niejednoznaczność prawa – ocenia Andrzej Kassenberg.

Głośnym echem odbiły się w kraju sprawy ekoharaczu przy budowie warszawskich centrów handlowych Arkadia i Złote Tarasy. Żądające wówczas od inwestorów rekompensat finansowych kontrowersyjne Stowarzyszenie Przyjazne Miasto nie działa od dwóch lat.

Przypadek stołecznego mostu Północnego popsuł z kolei opinię OTOP. – Jeden z członków zarządu przyjął zlecenie na nadzór ornitologiczny przy budowie mostu. Działo się to pół roku po uwzględnieniu przez inwestora naszych postulatów i odstąpieniu przez nas od protestu. To była prywatna decyzja tej osoby. W tamtej sytuacji zarząd OTOP cofnął swojemu członkowi wszelkie pełnomocnictwa – opowiada Dudek.

Andrzej Kassenberg radzi inwestorom, by nie wpłacali pieniędzy „organizacji ekologicznej tak sobie”, tylko przeznaczali je na konkretne działania wymienione w programie kompensacji. Jego zdaniem najlepszym wyjściem jest ścisła współpraca inwestora i ekologów.

Kryzys zmienił podejście ekologów do ich misji. Teraz stawiają na ochronę tzw. bioróżnorodności. Przybywa więc akcji w obronie siedlisk ptaków, roślin czy też parków narodowych. Głośne w ostatnich latach kwestie zmian klimatu schodzą na drugi plan.

Działania ekologów wywołują jednak ostre kontrowersje, bo często blokują inwestycje ważne dla lokalnych społeczności. Zawsze też w ich tle pojawiają się duże pieniądze. Na celowniku różnorakich organizacji są zwłaszcza duże – i zasobne – firmy i inwestycje w drogi, lotniska czy centra handlowe.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy