Komentując rok temu wyniki Listy 2000 – dotyczące wyników odnotowanych przez przedsiębiorstwa w roku 2008 – pisałem, że nie był to jeszcze dla polskiej gospodarki rok prawdziwej próby. Że najgorsze dopiero przed nami, a wyniki roku 2009 naprawdę pokażą, co są warte polskie firmy i jak wiele udało się osiągnąć w ciągu dwóch dekad polskich reform. Kończyłem chwackim, ale nieco perwersyjnym stwierdzeniem: „Ciekawe, co zobaczymy w Liście 2000 za rok!”. I szczerze mówiąc, wcale mi nie było do śmiechu, bo mogło się łatwo okazać, że zobaczymy coś zgoła nieciekawego.
[srodtytul]Seria gwałtownych ruchów[/srodtytul]
Rok 2009 rzeczywiście okazał się niełatwy. W pierwszych miesiącach gwałtownie spadł polski eksport (w pierwszym półroczu o około 14 proc. w stosunku do roku poprzedniego), głównie w wyniku załamania się wzrostu gospodarczego i silnej recesji u naszych głównych partnerów handlowych. Co prawda w drugiej połowie roku nastąpiła stopniowa odbudowa skali sprzedaży, ale cały rok polski eksport kończył jeszcze na wyraźnym minusie w stosunku do sytuacji przedkryzysowej. Jednocześnie całkowicie wyhamowały inwestycje – rosły wprawdzie nadal inwestycje infrastrukturalne, finansowane głównie z funduszy unijnych (które nam się przydały, tak jak nigdy dotąd!), spadły za to wyraźnie (o około 10 proc.) inwestycje przedsiębiorstw.
[wyimek]Ubiegłoroczną analizę kończyłem chwackim stwierdzeniem: „Ciekawe, co zobaczymy na Liście za rok”. A mogło się okazać, że nie będzie to nic wesołego...[/wyimek]
Doszło do tego gwałtowne wyzbywanie się przez przedsiębiorstwa zapasów, co obniżyło poziom PKB w całym roku 2009 o dalsze 3 proc. I na koniec, aby sytuację utrudnić już do końca, spadek zatrudnienia i wzrost bezrobocia o 2,5 pkt proc., co doprowadziło do wyhamowania dynamiki płac i spowolnienia realnego wzrostu spożycia poniżej 2 proc.