Bankructwo Irlandii będzie straszyć rynki?

Szczyt G20 bez większych efektów. Coraz więcej ekonomistów spodziewa się, że rząd w Dublinie poprosi o pomoc. Oświadczenie europejskich przywódców chwilowo uspokoiło rynki finansowe

Aktualizacja: 13.11.2010 00:27 Publikacja: 13.11.2010 00:24

Kanclerz Niemiec Angelę Merkel zajmują problemy rządu w Dublinie, a prezydenta USA Baracka Obamę woj

Kanclerz Niemiec Angelę Merkel zajmują problemy rządu w Dublinie, a prezydenta USA Baracka Obamę wojna walutowa z Chinami

Foto: AFP

Sytuacja w Irlandii była jednym z tematów poruszanych podczas zakończonego w piątek szczytu G20 w Seulu.

Spotkanie liderów najbardziej uprzemysłowionych państw świata zakończyło się jednak bez większych konkretów, poza przyjęciem nowych bazylejskich reguł nadzoru bankowego (Bazylea III) oraz zwiększeniem liczby głosów w Międzynarodowym Funduszu Walutowym przysługujących państwom rozwijającym się.

[srodtytul]Nierównowaga nie znika[/srodtytul]

„Nierówny wzrost gospodarczy i zwiększająca się nierównowaga ekonomiczna na świecie nasilają pokusę odejścia od globalnych rozwiązań do nieskoordynowanej polityki gospodarczej. Nieskoordynowana polityka zaszkodzi jednak wszystkim” – głosi oświadczenie przywódców państw G20. Jak temu zapobiegać? Nie wskazano żadnego rozwiązania.

Niewiele ustalono też w sprawie zakończenia tzw. wojen walutowych. Państwa G20 wezwały do urynkowienia kursów walutowych i zobowiązały się do unikania dewaluacji walut w celu poprawy konkurencyjności eksportu. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że zastosują się do własnych zaleceń. Co ciekawe, komunikat wskazał, że czasem zasadne jest wprowadzanie ograniczeń w napływie kapitału na rynki.

Chociaż jeden z negocjatorów nazwał szczyt G20 festiwalem miłości, nic nie świadczy o tym, by USA zdołały w jego trakcie przekonać Chiny, by zezwoliły na szybsze umocnienie juana. Pekinowi na pewno nie udało się zaś skłonić USA do powstrzymania się od drukowania dolarów w ramach ostatnich działań zapowiedzianych przez Fed. Oba problemy mają kluczowe znaczenie dla chińsko-amerykańskich relacji gospodarczych. Brak ich rozwiązania może prowadzić nawet do wojny handlowej. – Choć komunikat szczytu G20 odpowiada naszym oczekiwaniom, to atmosfera spotkania na pewno nie była harmonijna – mówi Peter Attard Montalto, analityk banku Nomura.

Szczyt G20 niewiele zmienił w kwestii zmniejszania nierównowagi handlowej na świecie. Deklaracja końcowa mówi o stworzeniu systemu wskaźników mierzącego globalną nierównowagę gospodarczą. Zestaw ten ma zostać stworzony przez ministrów finansów państw G20 dopiero w pierwszej połowie 2011 r. O powstaniu mechanizmu ograniczającego nierównowagę w komunikacie końcowym nie wspomniano.

[srodtytul]Dublin w centrum uwagi[/srodtytul]

Obawy przed kłopotami fiskalnymi Irlandii przyczyniły się w piątek do tego, że większość europejskich indeksów kończyła dzień na minusie. Rentowność irlandzkich obligacji dziesięcioletnich tego samego dnia spadała najbardziej od maja, ale wciąż była zbliżona do rekordu i przekraczała poziom 8 proc. Rosła ona wcześniej przez 13 dni z rzędu, czyli od czasu niefortunnej wypowiedzi niemieckiej kanclerz Angeli Merkel.

Szefowa rządu RFN stwierdziła na unijnym szczycie pod koniec października, że inwestorzy będą musieli ponieść część kosztów ewentualnej pomocy finansowej dla Irlandii. Czyli że za irlandzkie obligacje, które kupili wcześniej, mogą otrzymać w przyszłości tylko część pieniędzy. Byłby to element stałego europejskiego mechanizmu antykryzysowego. Propozycja Merkel niemal natychmiast spowodowała wyprzedaż długu Zielonej Wyspy. – Te słowa nie były dla nas pomocne – skarży się irlandzki premier Brian Cowen.

Sytuacja na rynku długu stała się tak niepokojąca, że przywódcy Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii oraz Wielkiej Brytanii wydali w piątek, na zakończenie szczytu G20, specjalne oświadczenie mówiące, że plan Merkel nie dotyczy długu, który Irlandia będzie musiała spłacić przez następne trzy lata.

– Stały mechanizm antykryzysowy zacznie funkcjonować dopiero w połowie 2013 r. Nie dotknie on obecnych zobowiązań – tłumaczyła w piątek w Seulu niemiecka kanclerz.

Ale są również inne powody do niepokoju. Irlandzki deficyt finansów publicznych sięgnie w tym roku 32 proc. PKB. To głównie skutek pomocy dla banków udzielonej przez państwo.

Tak poważny niedobór w finansach państwa wymaga ostrych cięć fiskalnych. Rząd zapowiada, że oszczędności budżetowe sięgną w ciągu czterech lat 15 mld euro, tak by deficyt spadł w 2014 r. do 3 proc. PKB. Konsolidacja fiskalna będzie jednak bardzo trudna – kraj stoi na krawędzi recesji, a rząd jeszcze do końca nie wie, gdzie znaleźć planowane oszczędności.

[srodtytul]Druga Grecja?[/srodtytul]

Irlandia znajduje się w odmiennej sytuacji niż Grecja w maju (czyli wtedy, gdy poprosiła o wsparcie). Istnieje już fundusz stabilizacyjny dla strefy euro wart 750 mld euro. Ponadto potrzeby pożyczkowe Zielonej Wyspy są już pokryte do połowy 2011 r. W przyszłym roku wyniosą one 23,5 mld euro.

– Nie ma w krótkim terminie żadnego zagrożenia bankructwem Irlandii. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Dublin zwróci się później o pomoc. W dłuższym terminie wiele będzie zależało od tempa irlandzkiego wzrostu gospodarczego. Przy kurczącym się lub wolno rosnącym PKB trudno bowiem naprawiać finanse publiczne. W razie czego jednak unijny fundusz dysponuje o wiele większymi pieniędzmi, niż potrzeba, by uratować Irlandię – wskazuje Carsten Brzeski, ekonomista ING.

Mimo to aż 51 proc. inwestorów z całego świata biorących udział w sondażu agencji Bloomberga przewiduje, że Irlandia zbankrutuje w ciągu najbliższych 18 miesięcy. Realizacji tego scenariusza spodziewa się trzykrotnie więcej respondentów niż pół roku wcześniej.

Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku