Perspektywa Jałty 2

Rok 2010 złapał polską politykę dostaw gazu ziemnego w wykroku. Z jednej strony kolejny kontrakt na dostawy z Rosji, z drugiej gorączka gazu łupkowego

Publikacja: 31.12.2010 04:07

Perspektywa Jałty 2

Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Red

Celem strategicznym kontraktu na dostawy z Rosji nie jest ich zwiększenie o bardzo małą ilość, 2 miliardy metrów sześc. rocznie. Jest nim konsekwentnie realizowany przez stronę rosyjską zamiar przejęcia co najmniej negatywnej kontroli, czyli blokującej konkurencję, nad przesyłem przez Polskę gazu gazociągiem jamalskim. Zapanowała gorączka gazu łupkowego przyczyniająca się do nadziei, że Polska nie tylko uniezależni się od dostaw gazu ziemnego z Rosji, ale też stanie się jego eksporterem. Wydarzenia te zachwiały dotychczasowym status quo. To zachwianie spowodowane jest szerszymi globalnymi interesami. Komisja Europejska walczy o strategiczną niezależność i dostęp do polskiego odcinka „Jamału” na zasadach konkurencyjnych, stara się osłabiać monopolistyczną pozycję Rosji jako dostawcy gazu na rynkach europejskich. Największe amerykańskie i światowe spółki naftowo-gazowe polskie perspektywiczne złoża gazu łupkowego oceniły jako strategiczne dla własnego rozwoju oraz dla stabilizacji rynków światowych.

Sytuacja jest dynamiczna. Warto się zastanowić, jaki scenariusz dla Polski przyniesie druga dekada XXI wieku.

[srodtytul]Divide et impera[/srodtytul]

Rosja od lat prowadzi konsekwentną politykę dywersyfikacji dróg dostawczych gazu ziemnego na główne rynki Europy Zachodniej: do Niemiec, Francji, Włoch oraz Wielkiej Brytanii. Ich słabym punktem jest tranzyt przez kraje takie jak Ukraina, Słowacja, Węgry, Czechy i Polska. Nie chodzi tu o obawy, że któryś z tych krajów uniemożliwi tranzyt. Brak dywersyfikacji dróg dostawczych ogranicza możliwości wywierania presji na kraje określane w polityce Moskwy strefą uprzywilejowanych interesów, czyli dawnego bloku sowieckiego. Jak pokazał ukraiński kryzys gazowy przed prawie dwoma laty, przerwanie dostaw może doprowadzić do kryzysu tranzytu gazu z Rosji do Europy Zachodniej. A to automatycznie wciąga Europę Zachodnią w spór i to raczej nie po rosyjskiej stronie.

Zatem konsekwentnie realizowane przez Rosję plany budowy gazociągów Nord i South Stream mogą spowodować że, każdy z krajów, w którym Rosja ma uprzywilejowane interesy może zostać odłączony od dostaw gazu bez zachwiania dostaw do innych krajów.

[srodtytul]Łupkowa rewolucja[/srodtytul]

Pojawienie się największych firm amerykańskich w Polsce poszukujących gazu łupkowego czy raczej sprawdzających, czy jego eksploatacja na olbrzymią i opłacalną skalę jest możliwa, zaczęło zakłócać rosyjską strategię. Istnieje bowiem realna możliwość, że w perspektywie 7 – 12 lat Polska stanie się znaczącym producentem gazu ziemnego, nie tylko zapewniającym sobie samowystarczalność, ale także będącym istotnym dostawcą na rynki Europy Środkowo-Wschodniej, a nawet całej Unii. Zatem jest oczywiste, że Rosja musi podejmować działania zapobiegawcze.

Z pewnością Rosja zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie przekonać największych spółek naftowo-gazowych na świecie, aby wycofały się z Polski. Spółki te bowiem walczą nie tylko o rozwój, ale wręcz o przetrwanie. Dostęp do tradycyjnych złóż węglowodorów na świecie jest dla nich znacznie ograniczony. Około 80 proc. tych zasobów jest pod kontrolą rządów Arabii Saudyjskiej, Wenezueli, Rosji czy krajów Zatoki Perskiej. Spółki te, aby nie obumierać, muszą co najmniej odtwarzać zasoby takiej ilości węglowodorów, jaką produkują. Inaczej wchodzą na równię pochyłą, na której końcu jest zanik produkcji. Po rewolucji łupkowej w Stanach Zjednoczonych, Polska na skutek swojej charakterystyki geologicznej i dotychczasowych wyników badań stała się bardzo atrakcyjna. Koncern ConocoPhillips ocenia Polskę jako trzeci najbardziej atrakcyjny obszar poszukiwania węglowodorów na świecie.

Największe spółki naftowo-gazowe rozpoczynają działalność w Polsce, aby jak najwięcej zarobić. Rosja może spowodować, że perspektywa wydobycia u nas istotnych ilości gazu łupkowego nie tylko przestanie być zagrożeniem dla jej interesów, ale stanie się dla niej bardzo lukratywnym interesem.

[srodtytul]Wspólnie zbudujemy gazową kurtynę[/srodtytul]

Pierwszym elementem tego scenariusza jest obecna struktura opodatkowania i innych opłat za wydobycie gazu ziemnego w Polsce. W praktyce sprowadza się do podatku CIT, czyli 19 proc. Dla porównania – podatek od zysku od wydobytych węglowodorów nawet w bardzo trudnych warunkach norweskich wynosi 78 proc. Monopolistyczna struktura wydobycia i dostaw gazu ziemnego w Polsce i związana z tym niska produktywność, fakt, że gaz produkowany w Polsce jest używany poprzez ceny do dotowania drogiego rosyjskiego gazu, powoduje, że podniesienie opłat od wydobycia gazu w Polsce wprowadziłoby rodzimy monopol gazowy w finansowe tarapaty. Będąc członkiem Unii Europejskiej i Światowej Organizacji Handlu, Polska nie może żądać, aby podatki i inne opłaty od wydobytego gazu w naszym kraju były niższe dla polskich podmiotów, a wyższe dla zagranicznych. Rodzimy monopol gazowy, utrzymanie jego pozycji oraz struktury dostaw gazu do Polski są najlepszym gwarantem niskich podatków i opłat od wydobytego gazu ziemnego w Polsce dla firm zagranicznych, w tym wydobywających w przyszłości gaz łupkowy.

Jest mało prawdopodobne, iż zagraniczne spółki poszukujące i w perspektywie zapewne produkujące gaz w Polsce mają na celu zmianę struktury dostaw gazu na polskim rynku. Oczywiste jest, że najlepiej sprzedawać gaz jak najbliżej miejsc produkcji. Tworzy to właśnie iluzję, że polski gaz łupkowy zagwarantuje Polsce bezpieczeństwo dostaw. Polski rynek jest bardzo mały, tylko 14 miliardów metrów sześciennych rocznie. W ramach obecnej polityki jest też nieperspektywiczny oraz bardzo dobrze już zagospodarowany przez monopolistycznych dostawców, którzy blisko współpracują ze sobą. Zatem perspektywa, że po olbrzymich zmaganiach zagraniczni producenci gazu łupkowego w Polsce mogą na polskim rynku sprzedać 1 – 2 miliardy metrów sześciennych rocznie nie jest dla nich atrakcyjna. Nie jest to skala firm, które poszukują gazu. Taką skalą jest wydobycie 20, 50 lub 100 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie. Rzeczywiste rynki to kraje Europy Zachodniej: Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy.

Rosja nie obawia się dostaw tego gazu do Europy Zachodniej pod warunkiem, że będzie miała nad nimi istotną kontrolę, uniemożliwiającą zachwianie rosyjskimi uprzywilejowanymi interesami” w Europie Środkowo-Wschodniej. Obecne przewidywania podaży gazu z Rosji w odpowiedzi na popyt rynków Europy Zachodniej wskazują, że za około 10 – 15 lat powstanie luka wielkości 50 – 100 miliardów metrów sześciennych rocznie. W takiej sytuacji dostawy gazu łupkowego z Polski realizowane przez zagraniczne koncerny będą im bardzo na rękę. Będą także na rękę Rosji, wypełniając ich lukę dostawczą, pod warunkiem iż nie będą konkurować na rynkach strefy jej uprzywilejowanych interesów. Co więcej, mogą być źródłem istotnego dochodu dla Rosji.

[srodtytul]„Jamał, głupcze, Jamał”[/srodtytul]

Analiza niedawno zakończonych negocjacji na dostawy gazu z Rosji do Polski pokazuje, że Rosji nie chodziło o taką czy inną cenę czy długość kontraktu, ale o zapewnienie sobie kontroli na przesyle „Jamałem”. I bynajmniej nie chodziło o pełną kontrolę. Chodziło o praktyczną kontrolę, tak aby jakikolwiek przesył gazu rurociągiem jamalskim wymagał zgody Rosji.

Być może Komisji Europejskiej chodziło, jak oficjalnie głoszono, o możliwość tzw. rewersu, czyli dostawy gazu z Europy Zachodniej do Polski gazociągiem jamalskim. I oczywiście nie można wykluczyć, że bezpieczeństwo dostaw gazu do Polski leży na sercu unijnym komisarzom. Jednak ważniejsze z perspektywy zarówno tak potężnych krajów Unii, jak Niemcy, Francja i Wielka Brytania, jak i potężnych firm szukających gazu łupkowego w Polsce, było niedopuszczenie do zmonopolizowania możliwości przyszłych istotnych dostaw gazu łupkowego z Polski na rynki Europy Zachodniej gazociągiem jamalskim.

Należy bowiem pamiętać, że możliwości przesyłowe „Jamału” to nie tylko 32 miliardy metrów sześciennych rocznie. Mogą one być bardzo szybko, łatwo i tanio podwojone. Rurociąg jamalski od początku zbudowany został na dwie nitki i po prostu jest na drugą gotowy.

Niedawno podpisane porozumienie gazowe pomiędzy Rosją i Polską zasady kontroli przesyłu gazociągiem

jamalskim przesunęło do dalszych negocjacji. I to raczej nie pomiędzy Polską a Rosją, ale Rosją a Unią Europejską i potencjalnymi znaczącymi producentami gazu w Polsce. W sensie praktycznym kontrolę „Jamału” w Polsce ma ten, kto obecnie przesyła nim gaz i kontroluje jego „grafik”.

[srodtytul]Złupieni na łupkach[/srodtytul]

Wspomniane porozumienie wskazuje na to, że Rosja ustawiła się tak, aby w odpowiednim momencie rozpocząć negocjacje z poszczególnymi istotnymi krajami Unii – Niemcami, Francją, Wielką Brytanią – oraz przyszłymi producentami gazu w Polsce w sprawie możliwości przesyłania istotnych ilości gazu produkowanego w Polsce na rynki zachodnie. Przesyłający gaz, czyli Rosja, będzie zarabiać na tranzycie. W zamian producenci gazu w Polsce będą mieli gwarantowany dostęp do olbrzymich i bogatych zachodnich rynków. Zachodnie kraje Unii uzyskają konieczne ilości gazu po konkurencyjnych cenach. Czyli wszyscy zainteresowani będą zadowoleni, z wyjątkiem Polski i krajów leżących w strefie uprzywilejowanych interesów Rosji. W krajach tych struktura zaopatrzenia w gaz i ich zależność od Rosji pozostanie bez zmian. Jak wspomniano wcześniej, Polska ze swoimi niskimi podatkami i opłatami od produkowanego gazu, których gwarancją trwałości będzie rodzimy monopol, stanie się w sensie strategicznym i finansowym kolonią firm-gigantycznych producentów gazu, bogatych krajów Unii Europejskiej oraz Rosji.

Powyższy scenariusz jako żywo jest powrotem do jałtańskiego podziału Europy. Służył będzie interesom strategicznym tak Rosji, jak i zachodnich krajów. Co więcej, będzie ugruntowany komercyjnymi interesami światowych naftowo-gazowych potentatów. Czy jest on prawdopodobny? Bynajmniej nie jest przesądzony, ale nie istnieje tylko w sferze political fiction. Jest to realny scenariusz ryzyka.

Tak Rosja, jak i największe kraje Unii Europejskiej – Niemcy, Francja czy Wielka Brytania – oraz największe koncerny naftowo-gazowe planują długoletnie strategie i z żelazną konsekwencją je realizują we własnym interesie. Potrafią także się dogadywać we wspólnym interesie ponad głowami pomniejszych graczy. Historia pokazała wielokrotnie jak bardzo są skuteczne. Biorąc pod uwagę dotychczasowy sposób zarządzania złożami gazu w Polsce, wiele wskazuje na to, że scenariusz Jałty-2 jest bodaj najbardziej prawdopodobny. Co więcej, nietrudno sobie wyobrazić, że wypełnienie się tego scenariusza zostanie ogłoszone jako sukces polskiej polityki zagranicznej: historyczne pojednanie i porozumienie z Rosją przy zachowaniu strategicznego partnerstwa z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi.

Czyż nie brzmi to wspaniale? Zwłaszcza że spełnienie się scenariusza Jałty 2 będzie de facto w dużym stopniu naturalną kontynuacją obecnej sytuacji. Zatem niemożliwe będzie wytłumaczenie opinii publicznej, że mogłoby być inaczej, np. tak jak w Norwegii. Trudno jest wytłumaczyć rodzinie patologicznej, na czym polega mir normalnego domu.

Wtedy głoszenie poglądów, że Polska jest eksploatowana finansowo i zbyt uzależniona strategicznie od innych krajów – czyli jest pewną formą kondominium XXI wieku – będzie uważane za oszołomstwo i międzynarodowe awanturnictwo.

Autor jest ekspertem Instytutu Sobieskiego

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy