Po tym, co wydarzyło się kilka tygodni temu w USA, ostatni uczestnicy i obserwatorzy rynku telekomunikacyjnego raczej pozbyli się wątpliwości co do tego, czy mobilne aplikacje o których tyle mówią producenci sprzętu i (choć z mniejszym zaangażowaniem) operatorzy, to poważny biznes.
Pod koniec marca firma Color, amerykański start-up, którego jedynym produktem jest aplikacja na systemy iPhone i Android pod tą samą nazwą, pozyskała od inwestorów 41 mln dol. w ramach pierwszej rundy finansowania. Aż 25 mln dol. z tej sumy wyłożył fundusz Sequoia Capital, który mniejszym zaufaniem niż Color obdarzył kiedyś np. Google, inwestując w firmę 12,5 mln dol.
DSL i światłowody są autostradą dla nowych usług
Color to aplikacja pozwalająca na dzielenie się zdjęciami z użytkownikami, którzy wykonali fotografie w tym samym miejscu i znajdują się w pobliżu. Użytkownicy usługi, nawet nie znając się osobiście, mogą utworzyć np. kolaż ze zdjęć z koncertu, na którym jednocześnie się znajdują. Przedstawiciele Sequoia Capital nazwali pomysł Billa Nguyena, założyciela start-upu, jednym z tych przedsięwzięć, które zdarzają się raz, góra dwa razy na dekadę.
Pozyskanie przez twórców aplikacji tak wysokiego finansowania jeszcze zanim ich produkt został udostępniony użytkownikom, wzbudziło wiele kontrowersji w branży technologicznej. Eksperci i komentatorzy odebrali to wydarzenie jako koronny przykład spekulacyjnej bańki, która powstaje na styku sektora mobilnego i Internetu jedenaście lat po pęknięciu pierwszej bańki „dotcomów" w 2000 r.
– Aplikacje i nowe usługi napędzają wzrost. Pojawiają się na coraz większej ilości urządzeń, nie tylko w smart fonach. Przyczynia się do tego coraz większa technologiczna dojrzałość sieci i upowszechnianie takich technologii jak DSL czy łącza światłowodowe oraz protokół IP. Następuje proliferacja urządzeń podłączonych do sieci, a wraz z nią wszyscy obecni w niej gracze szukają nowych źródeł przychodu – mówi rpkom.pl Ryan Koontz, główny analityk telekomunikacyjny firmy Inflection Research.