Warto spojrzeć ku północy

Kraje nordyckie poradziły sobie z wyzwaniami ostatnich lat lepiej niż duża część Europy

Publikacja: 17.06.2011 02:58

Warto spojrzeć ku północy

Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Red

Dane Eurostatu, w których podsumowany został 2010 r., przyciągnęły uwagę większości polskich mediów w sposób dosyć wybiórczy. Z jednej strony bardzo wiele komentarzy poświęcono krajom, których gospodarki wciąż się kurczyły (Grecja, Hiszpania, Irlandia), a które jednocześnie borykały się z najgłębszymi zaburzeniami w finansach publicznych. Z drugiej strony skoncentrowano się na sprawach krajowych, rozważając, czy ze wzrostem realnego PKB na poziomie 3,8 proc.

Polska wciąż może uchodzić za zieloną wyspę (dominował pogląd, że już nie może) i czy deficyt sektora finansów publicznych w wysokości 7,9 proc. PKB plasuje nas w fiskalnym ogonie Europy (rzeczywiście, wraz ze Słowakami zajęliśmy ex aequo szóste miejsce od końca w UE, za sobą zostawiając jedynie Portugalię, Hiszpanię, Wielką Brytanię, Grecję i Irlandię). Owa orientacja na obszary katastrofy oraz na poletko rodzime sprawiła, że niemal zupełnie poniechano omawiania sytuacji w krajach nordyckich: Danii, Szwecji i Finlandii. A właśnie one zdają się dzisiaj zasługiwać na największą uwagę. Na tle Europy targanej napięciami finansowymi i wybuchami niezadowolenia społecznego są ostoją zdrowego wzrostu i gospodarczo-społecznej równowagi.

Wszystkie trzy gospodarki nordyckie rosną, zachowują niską inflację, cieszą się znacznie niższym niż w większości krajów Europy bezrobociem oraz wzorowo przestrzegają dyscypliny w finansach publicznych, jaką narzucają kryteria z Maastricht (przodująca w tym zakresie Szwecja całkowicie uwolniła się od bieżącego deficytu).

Lekcja historii

Jeszcze kilkanaście lat temu, w pierwszej połowie lat 90. minionego stulecia, sytuacja krajów nordyckich była zupełnie odmienna – wzrost gospodarczy kulał, bezrobocie i inflacja rosły, a stan finansów publicznych należał do najgorszych wśród krajów OECD (w Szwecji w latach 1993 – 1997 dług publiczny zbliżył się do 80 proc. PKB, a deficyt sektora finansów publicznych w 1994 roku przekroczył 10 proc. PKB). Do tych negatywnych zjawisk od jesieni 1991 roku dołączył się poważny kryzys bankowy, który zapoczątkowały problemy dwóch głównych banków Szwecji – Forsta Sparbanken i Nordbanken.

Göran Persson, w latach 1994 – 1996 minister finansów Szwecji, a później przez dziesięć lat premier, swoje wystąpienie na sympozjum Fedu w Jackson Hole we wrześniu 1995 roku rozpoczął od dosyć przekornego stwierdzenia: „Uczestniczę w tym panelu z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony to prawdziwy honor występować wśród tak wybitnych uczestników. Z drugiej strony rozumiem, że powodem, dla którego mnie zaproszono, są olbrzymie problemy finansowe, jakich w kilku minionych latach doświadczyła Szwecja".

Wystąpienie Perssona, w którym nie krył piętrzących się przed jego krajem problemów, zawierało klarowną wizję konsolidacji sektora finansów publicznych. Warto je przytoczyć w całości: „Chciałbym sformułować trzy spostrzeżenia odnośnie do tego, co niezbędne, by program konsolidacji uczynić efektywnym. Ale wcześniej proszę mi pozwolić na stwierdzenie, że taki program jest nie tylko trudny, ale i niebezpieczny. Polityk stojący za procesem konsolidacyjnym musi być przygotowany na to, by rzucić na szalę swoje pozostanie na stanowisku. Po pierwsze – program konsolidacji musi być zaprojektowany w taki sposób, by jego ciężary rozłożone były w sposób sprawiedliwy. W przeciwnym razie poparcie dla twardej polityki szybko ulegnie erozji, a parlament utraci wolę polityczną do podejmowania decyzji. Nie może przynieść sukcesu żadna polityka, która nie ma odpowiednio mocnego publicznego wsparcia i zrozumienia. Po drugie – program konsolidacji musi być zaprojektowany jako spójny pakiet; pichcony ad hoc groch z kapustą środków doraźnych daje tylko ograniczoną szansę powodzenia. Prezentując środki konsolidacyjne łącznie, uświadamiamy wszystkim grupom interesu, że nie są jedynymi, od których oczekuje się poświęceń. Po trzecie – cały proces musi być maksymalnie transparentny. Uczciwość wobec obywateli – nigdy nie pomniejszaj efektów, jakie będą miały zastosowane środki. Uczciwość wobec rynku – zawsze wyjaśniaj założenia i wyliczenia. Nigdy nie próbuj kogokolwiek oszukać sztuczkami i trikami księgowymi. Tylko w ten sposób można odzyskać wiarygodność, a programowi zapewnić legitymizację. (...) Nigdy nie mów, że to nie zaboli. Nigdy nie mów, że to błahostka".

Polityka i gospodarka

Wystąpienie Perssona jednoznacznie wskazuje na to, że konsolidację fiskalną należy traktować jako zadanie tyleż finansowe i gospodarcze, co polityczne i społeczne. Dopiero synchronizacja działań we wszystkich tych obszarach umożliwia osiągnięcie sukcesu.

Dane z 2010 roku dowodzą, że cele, jakie przed 15 laty stawiał sobie Persson jako minister finansów, a później jako premier, zostały w krajach nordyckich osiągnięte (można w tym kontekście mówić o całej trójce krajów nordyckich, a nie tylko o Szwecji, bo rozwiązania wypracowane w tym kraju rozprzestrzeniły się na całe północne wybrzeża Bałtyku). Cechy modelu społeczno-gospodarczego, jaki ukształtował się w wyniku wdrożenia tych rozwiązań, opisał przed trzema laty zespół autorów z Danii, Szwecji i Finlandii w książce zatytułowanej „The Nordic Model". Model ten składa się według autorów książki z następujących elementów:

? rozbudowanego państwa dobrobytu z naciskiem na transfery do gospodarstw domowych i świadczone przez sektor publiczny usługi socjalne, które finansowane są z podatków – wysokich zarówno wobec dochodów płacowych, jak i wobec konsumpcji;

? obfitych wydatków publicznych i prywatnych, które ukierunkowane są na inwestycje w kapitał ludzki, wliczając w to opiekę nad dziećmi i edukację, jak również nakłady na badania i rozwój (R&D);

? zestaw instytucji rynku pracy, które obejmują silne związki zawodowe i stowarzyszenia przedsiębiorców, znaczącą koordynację w kształtowaniu płac, relatywnie hojne zasiłki dla bezrobotnych i ważną rolę aktywnej polityki zatrudnienia.

Jednym z głównych celów modelu jest osiągnięcie możliwie najwyższej stopy zatrudnienia (rozumianej jako stosunek osób zatrudnionych w wieku 15 – 64 lata do ogółu ludności w tej grupie wiekowej). I rzeczywiście – nordyckie wskaźniki w tym zakresie są wyjątkowo wysokie. W 2010 roku duńska stopa zatrudnienia wynosiła 73,4 proc., szwedzka – 72,7 proc., a fińska – 68,1 proc. (dla porównania – w tym samym okresie średnia stopa zatrudnienia w Unii Europejskiej wynosiła 64,2 proc., a stopa polska – 59,3 proc.).

Sukces zmodernizowanego modelu nordyckiego w ogromnym stopniu związany jest z powszechnością podejmowania i kontynuowania pracy, z umożliwianiem tego poprzez odpowiednie kształcenie i motywowanie pracowników, ale także poprzez rozwój sprzyjających warunków do kreacji miejsc pracy. Możliwości krajów nordyckich w zakresie oferowania zatrudnienia dobrze ilustruje ich pozycja w rankingach wolności gospodarczej i swobody prowadzenia biznesu. Indeks Wolności Gospodarczej 2011 przygotowywany przez „The Wall Street Journal" i Heritage Foundation przyznawał Danii – na 183 sklasyfikowane kraje świata – pozycję ósmą, Finlandii – 17., a Szwecji – 22. Z kolei „Doing Business 2011" – ranking łatwości prowadzenia biznesu Banku Światowego i International Finance Corporation – wśród identycznej liczby krajów Danię sytuował na miejscu szóstym, Finlandię – 13., a Szwecję –14. Polska, dla porównania, w obu rankingach od lat klasyfikowana jest w okolicach 70. pozycji.

Nordycki model

Próbując najbardziej syntetycznie scharakteryzować współczesny model nordycki, można powiedzieć, że jego istotę stanowi wyśrubowany odsetek efektywnie pracujących obywateli, których płace i wydatki konsumpcyjne podlegają wysokiemu opodatkowaniu po to, by państwo mogło zapewnić satysfakcjonujący poziom usług socjalnych, a jednocześnie systematyczny rozwój warunków gospodarowania (technologicznych, administracyjnych, edukacyjnych, etc.). Równowaga finansów publicznych opiera się więc na powszechności aktywności zawodowej i ukierunkowaniu znaczącej części wydatków państwa na działania i świadczenia, które taką aktywność wspierają i intensyfikują. Mechanizm takich współzależności różni się istotnie od jednostronnego modelu redystrybucyjnego, który funkcjonował do początku lat 90. i który po prostu zbankrutował.

Liczy się też szeroko rozpowszechnione poczucie zaufania zarówno pomiędzy indywidualnymi obywatelami, jak i w stosunku do instytucji publicznych. W tym klimacie zaufania niezwykle rzadko występują zjawiska korupcji.

Nowoczesny model nordycki narodził się na gruncie długiej tradycji, a wypracowanie jego obecnej postaci zajęło około 15 lat. Wydaje się jednak, że tylko przyjęcie takiej perspektywy i klarownych zasad Görana Perssona jest skutecznym kluczem do uzdrowienia finansów publicznych i zapewnienia gospodarce zrównoważonego wzrostu. W ramach swojego modelu kraje nordyckie poradziły sobie z wyzwaniami ostatnich lat znacznie lepiej niż duża część Europy i chociażby z tego powodu warto poświęcić im dzisiaj nieco więcej uwagi.

Autor jest członkiem Rady Gospodarczej przy premierze, byłym członkiem Rady Polityki Pieniężnej

Dane Eurostatu, w których podsumowany został 2010 r., przyciągnęły uwagę większości polskich mediów w sposób dosyć wybiórczy. Z jednej strony bardzo wiele komentarzy poświęcono krajom, których gospodarki wciąż się kurczyły (Grecja, Hiszpania, Irlandia), a które jednocześnie borykały się z najgłębszymi zaburzeniami w finansach publicznych. Z drugiej strony skoncentrowano się na sprawach krajowych, rozważając, czy ze wzrostem realnego PKB na poziomie 3,8 proc.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy