Grecki minister finansów Evangelos Venizelos sam sobie rzucił kłody pod nogi. W swoim niedawnym wystąpieniu przyznał, że aktualnie rozważane są trzy różne scenariusze poradzenia sobie z kolosalnym zadłużeniem Grecji. Jednym z nich jest ogłoszenie bankructwa, które doprowadziłoby do 50 proc. redukcji długu. To pierwsze wystąpienie przedstawiciela greckiego rządu, w którym pada informacja, że ogłoszenie niewypłacalności jest prawdopodobne.

Minister Venizelos nie jest osamotniony w swoich prognozach. W podobnym tonie wypowiedział się dzisiaj członek Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego, a zarazem szef Banku Centralnego Holandii Klaas Knot. W wywiadzie udzielonym dla Dutch daily stwierdził, że nie można już wykluczyć bankructwa Grecji. – Jest to jeden ze scenariuszy – stwierdził. – Wszystkie wysiłki zmierzają ku temu, by uniknąć niewypłacalności Aten, jednak muszę powiedzieć, że dzisiaj jestem mniej skłonny do wykluczenia takiej opcji niż byłem jeszcze kilka miesięcy temu – tłumaczy.

Czy obie wypowiedzi to tylko jednorazowe wypadki? Czy raczej UE powoli przygotowuje się na ostateczność. Ostatnie wypadki wskazują, że tak. Kilka dni temu eksperci Międzynarodowego Funduszu Walutowego ogłosili, że europejskie banki będą potrzebowały 300 mld euro dodatkowego kapitału. Wielu analityków jest, jednak dużo bardziej pesymistycznych. To właśnie banki są najbardziej narażone na upadek Grecji i to właśnie te instytucje będą wymagały szczególnej uwagi, zanim pozwoli się Atenom ogłosić niewypłacalność. Najpierw Europa musi dokapitalizować swój sektor finansowy i to właśnie czyni.

- Dokapitalizowanie europejskich banków jest procesem, który już trwa – poinformował Olivier Bailly, rzecznik Komisji Europejskiej.