Firmy ćwiczą upadek euro

Europejski biznes poważnie bierze pod uwagę możliwość rozpadu strefy euro bądź też wyjścia z niej któregoś z krajów

Publikacja: 02.12.2011 02:38

Firmy ćwiczą upadek euro

Foto: Corbis

Pogłębiający się kryzys w strefie euro i powracające pogłoski o możliwości porzucenia wspólnej waluty przez niektóre kraje zmuszają firmy do szykowania awaryjnych scenariuszy rozwoju sytuacji. Tak samo zresztą robiły w 1999 r., kiedy inaugurowano wprowadzenie transakcji we wspólnej walucie. Tyle że wówczas wszystko było znacznie bardziej przewidywalne.

Największe europejskie biuro podróży – TUI – oświadczyło, że podpisało nowe kontrakty z właścicielami greckich hoteli na wypadek, gdyby Grecja została zmuszona do opuszczenia strefy euro bądź sama zdecydowała się na taki krok. W tych umowach TUI zabezpieczyło się przed ryzykiem kursowym i uzgodniło, że po ewentualnym opuszczeniu eurolandu Grecy będą regulowali należności w „nowych drachmach" bądź jakiejkolwiek innej walucie, którą zdecydują się wprowadzić.

Andreas Andreadis, prezes SETE, greckiego stowarzyszenia firm turystycznych, nie ukrywa, że namawiał swoich kolegów, żeby zignorowali żądanie TUI, ponieważ wyjście Grecji ze strefy euro jest sytuacją wyłącznie hipotetyczną. – Nie mamy takich planów – podkreśla. Tyle że TUI jest potęgą nie tylko w Grecji i rzadko która sieć hoteli może mu odmówić współpracy.

TUI pierwsze zdecydowało się upublicznić swoje obawy co do trwałości strefy euro, ale także w zaciszach gabinetów polskich firm jest to jeden z najczęściej dyskutowanych tematów. Choć oczywiście wszyscy zgodnie odmawiają oficjalnego potwierdzenia.

Najlepiej ujął sytuację cytowany przez agencję Bloomberg Martin Sorrell, prezes największej europejskiej agencji reklamowej WPP Group. – Złożoność tego problemu napełnia każdego z nas tak potężnymi obawami, że chcemy ten problem od siebie jak najbardziej oddalić. Z drugiej strony trzeba uczciwie powiedzieć, że tak jak wszyscy wokół staramy się przygotować plan B, na wypadek gdyby strefa euro rzeczywiście się rozpadła.

Najwięcej o tym planie B mówi się teraz w krajach spoza strefy euro, które największą część swojego eksportu umieszczają właśnie w eurolandzie. – Na nowo uczymy się zarządzania ryzykiem, a większość posiedzeń zarządu jest teraz poświęcona tej sprawie – mówi „Rz" przedstawiciel firmy, która swój największy rynek zbytu ma we Włoszech. Nie ukrywa, że takie same problemy mają jego koledzy z Wielkiej Brytanii i Danii, które trwale związane są z eksportem na rynki eurolandu.

Spośród 33 największych firm, które dziś lwią część sprzedają w strefie euro, pięć pochodzi z Wielkiej Brytanii. A branżami, które w najczarniejszym scenariuszu miałyby ucierpieć najbardziej, są ochrona zdrowia (farmacja), towary konsumpcyjne oraz energia. Na pierwszej linii frontu są banki i firmy maklerskie.

ICAP, jedna z największych na świecie firm maklerskich zajmujących się handlem walutami i obligacjami skarbowymi, od kilku tygodni testuje swój system na wypadek ponownego pojawienia się w nim walut narodowych krajów, które hipotetycznie mogłyby wystąpić ze strefy euro.

Wszystkie większe banki inwestycyjne potworzyły grupki maklerów, którzy „bawią się" najróżniejszymi scenariuszami, jakie mogłyby wystąpić po rozpadzie strefy euro. Najczęściej takie gry przewidują kryzys w weekend rozpoczynający się w różnych wersjach w noc piątkową, sobotnią bądź niedzielną. Jednym z ćwiczeń jest dokładne wyliczenie, ile osób byłoby niezbędnych w czasie takich alarmowych sytuacji i czy łatwo byłoby się z nimi skontaktować.

Szef takiej grupy ma za zadanie przygotowanie najgorszego z możliwych scenariuszy. „Najgorszym z najgorszych" jest ogłoszenie niewypłacalności przez Włochy, co w ocenach rynkowych dziś byłoby w konsekwencjach porównywalne z upadkiem banku Lehman Brothers, od którego rozpoczął się najpoważniejszy etap kryzysu finansowego z lat 2008/2009.

A brytyjski Financial Services Authority – odpowiednik polskiej Komisji Nadzoru Finansowego – wręcz nakazał bankom w tym kraju, aby szykowały plany B na wypadek chaotycznego rozpadu strefy euro. – Nie możemy i nie będziemy udawać, że jesteśmy cały czas zadowoleni i nic nie widzimy – mówił Andrew Bailey, wiceszef FSA.

Podobnie zachowują się firmy amerykańskie, które prowadzą własne stress testy. Na pierwszy ogień poszły firmy ubezpieczeniowe, które są zaangażowane w strefie euro. Przeglądany jest w nich przykład po przykładzie i każdy jest drobiazgowo analizowany pod kątem nowego ryzyka, jakie się może pojawić.

Martin Sorrell ostrzega: – Biznes jest już zniecierpliwiony czekaniem na politycznego Godota i nadziejami, że przywódcy strefy euro rzeczywiście znajdą jakieś wyjście z sytuacji. W biznesie nie można opierać się na nadziei, że coś może się wydarzyć. W efekcie trzeba działać tak, aby być przygotowanym na najgorsze. I dokładnie sprawdzić, co taki rozwój wydarzeń będzie oznaczał z prawnego punktu widzenia. Nie mówiąc o tym, że teraz bilanse muszą być naprawdę bardzo konserwatywne. Może nie jest to dobre dla gospodarki, ale dla firmy tak.

Jednocześnie wiadomo, że firmy amerykańskie są w tej chwili bardzo bogate, ich możliwości inwestycyjne szacowane są na bilion dolarów. Te pieniądze mogą być teraz zainwestowane, także w Europie, ale z pewnością poza strefą euro.

– Chociaż i tam obawiają się potężnych zawirowań na rynkach walutowych – wskazuje Stefano Aversa z londyńskiej Alix Partners LP, jednej z największych na świecie firm konsultingowych.

Pogłębiający się kryzys w strefie euro i powracające pogłoski o możliwości porzucenia wspólnej waluty przez niektóre kraje zmuszają firmy do szykowania awaryjnych scenariuszy rozwoju sytuacji. Tak samo zresztą robiły w 1999 r., kiedy inaugurowano wprowadzenie transakcji we wspólnej walucie. Tyle że wówczas wszystko było znacznie bardziej przewidywalne.

Największe europejskie biuro podróży – TUI – oświadczyło, że podpisało nowe kontrakty z właścicielami greckich hoteli na wypadek, gdyby Grecja została zmuszona do opuszczenia strefy euro bądź sama zdecydowała się na taki krok. W tych umowach TUI zabezpieczyło się przed ryzykiem kursowym i uzgodniło, że po ewentualnym opuszczeniu eurolandu Grecy będą regulowali należności w „nowych drachmach" bądź jakiejkolwiek innej walucie, którą zdecydują się wprowadzić.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy