Komórkowy huragan Free Mobile

Osiemset tysięcy? Półtora miliona? Dwa miliony? Nikt dokładnie nie wie, ilu użytkowników usług w mobilnej sieci pozyskało do tej pory Free Mobile, ale nikt nie przeczy, że jego wejście na frncuski rynek komórkowy okazało się trzęsieniem ziemi. Trzej konkurencyjni operatorzy nie za bardzo wiedzą, jak przeciwstawić się tak agresywnej polityce cenowej, w ramach której detaliczna cena połączenia wynosi poniżej 3 eurocentów. Iliad pokazała, że zatrząść można nawet dojrzałym rynkiem telekomunikacyjnym. Nie ma gwarancji, że taktyka przyniesie mu biznesowy sukces, ale też nie ma powodu uważać, że jest skazany na porażkę.

Publikacja: 28.03.2012 16:53

Komórkowy huragan Free Mobile

Foto: ROL

Wczoraj agencje informacyjne podały niepotwierdzoną jeszcze informację, że z kierowania francuskim operatorem SFR zrezygnuje niebawem długoletni jego szef Frank Esser. Zbieżność wydarzeń może być przypadkowa, ale tak się złożyło, że niespełna trzy miesiące temu na rynku zadebiutowała mobilna oferta Free i od tego czasu SFR stracił ponad 200 tys. klientów.

Pozostałym francuskim operatorom infrastrukturalnym wiedzie się niewiele lepiej. Straty Bouygues Telecom szacowane są na 150-170 tys. klientów, a Orange na ponad 200 tys. Z tym, że na mocy umowy roamingowej Orange jest operatorem-hostem, obsługującym znaczną część ruchu Free Mobile. Straty dwóch pozostałych MNO są zatem po części zyskiem Orange (na pięcioletniej umowie ma zarobić 1,5 mld euro). Być może to jest powodem podejrzliwości dwóch zasiedziałych konkurentów, które zaczęły już publicznie oskarżać Orange, że niespotykaną do tej pory umową roamingową umożliwił Free tak daleko idącą przecenę komórkowego rynku. Tak czy inaczej zarówno SFR, jak France Telecom (właściciel Orange) zakomunikowały już, że wejście na rynek nowego gracza odbije się istotnie na ich wynikach finansowych w tym roku.

Ilu abonentów zyskało Free od uruchomienia usługi nie wiadomo, ponieważ jego właściciel - firma Iliad - nie podaje szczegółowych danych (zamierza zrobić to dopiero w maju). Niemniej Xavier Niel - szef i współwłaściciel Iliad - entuzjazmował się niedawno, że jeszcze żaden operator w historii rynku komórkowego nie zdobywał klientów w takim tempie.

Sprzedażowy sukces Free Mobile opiera się na bardzo prostym i bardzo atrakcyjnym cenniku. Podstawowy pakiet kosztuje 20 euro miesięcznie i zawiera nielimitowane połączenia na numery krajowe i pewną pulę numerów zagranicznych (realnie pewne limity oczywiście obowiązują), nielimitowane SMS i 3 GB miesięcznej transmisji danych. Użytkownikcy Freeboksa, czyli pakietu triple-play sprzedawanego pod marką Free, płacą 16 euro. Pakiet z dolnej półki kosztuje 2 euro miesięcznie za 60 min i 60 SMS miesięcznie, a użytkownicy Freeboksa nie płacą nic. Free Mobile zerwało również z kontraktami terminowymi. Terminale (ograniczona liczba) są dostępne za pełną cenę bez subsydiów, lub finansowane kredytem konsumenckim, w którego zaciągnięciu pośredniczy operator.

Po starcie oceniano, że oferta Free Mobile jest o 50-60 proc. tańsza od przeciętnej dla francuskiego rynku. Ale szefowie operatora nie są szaleni, ponieważ zbliżona strategia przyniosła im sukces na rynku stacjonarnym. Free świadczy usługi telekomunikacyjne od 2000 r. przede wszystkim z wykorzystaniem infrastruktury dostępowej France Telecom. I tutaj także zasłynęło agresywną polityką cenową, ale także innowacyjnością, wprowadzając jedno z pierwszych silnie promowanych urządzeń CPE pod nazwą Freebox.  W 2010 r. Iliad obsługiwał 4,7 mln abonentów usług telekomunikacyjnych. Jego przychody wyniosły 2 mld euro, a marża EBITDA 39 proc. Ofertę mobilną kieruje zatem po części do istniejącej, dużej bazy abonenckiej, no i ma źródła finansowania agresywnej strategii rynkowej.

Ponieważ nikt nie zna umowy roamingowej FT z Iliadem, nikt nie może oficjalnie zarzucić dumpingu cenowego operatorowi sieci Free Mobile. Że usługi świadczy on dzisiaj po kosztach, albo poniżej kosztów jest jednak raczej pewne. Iliad nie kryje zresztą, że liczy na korzystne dla siebie zmiany na hurtowym rynku telekomunikacyjnym, przede wszystkim na spadek MTR, który obniżyłby koszty terminacji połączeń od rosnącej bazy abonenckiej. Trudno nie dostrzec analogii do strategii sprzed pięciu lat P4 - nowego gracza na naszym, rodzimym rynku komórkowym.

Czy ARCEP, regulator francuskiego rynku, będzie sprzyjał Free trudno dzisiaj dociec. Przyznał mu częstotliwości radiowe do budowy własnej sieci i zaakceptował umowę o roaming krajowy z FT. Niemniej, jakby mimochodem, przedstawiciele regulatora zakomunikowali niedawno, że ostra strategia rynkowa Free Mobile spowoduje, że jego konkurenci mogą być zmuszeni do redukcji nawet 10 tys. etatów w celu obniżki kosztów. W czułej na punkcie bezpieczeństwa socjalnego Francji taki sygnał ma swoją moc. Że pochodzi o regulatora rynku jest szczególnie ciekawe. Być może ARCEP przestraszył się burzy, w wywołaniu której dopomógł.

Czy burza może się opłacić? Logicznie należałoby przyjąć, że Xavier Niel otrzymał i uwierzył w symulacje, które obiecywały profit  z całej operacji choćby w ciągu kilku, czy kilkunastu lat. Analitycy wyliczają, że 5-7 mln użytkowników podstawowego pakietu - a ta liczba wydaje się realna - oznacza 1-1,4 mld euro rocznych przychodów z usług komórkowych. Poziom EBITDA ich zdaniem może wynieść 300-400 mln euro, co powinno pozwolić na uporanie się z kosztami budowy infrastruktury, które sam Iliad szacuje na 150 mln euro rocznie (do końca bieżącego roku powinien zapewnić 27-proc. pokrycie kraju własną siecią, a 75-procentowe do 2015 r.) Jednocześnie stopniowe przenoszenie ruchu abonenckiego na własną sieć zwiększy jego marże na każdej minucie.  Przewiduje się, że Iliad będzie bardzo mocno pilnował kosztów swoich komórkowych operacji, co w efekcie nawet przy niskim ARPU może dać mu niezły wynik finansowy.

Aktualizacja

Frank Esser, szef SFR, faktycznie odejdzie z zarządu operatora sieci komórkowej. Dzisiaj tę informację jego macierzysta korporacja podała oficjalnie do wiadomości. Obowiązki Franka Essera przejmie sam Jean-Bernard Levy, szef koncernu Vivendi, do którego należy SFR.

Wczoraj agencje informacyjne podały niepotwierdzoną jeszcze informację, że z kierowania francuskim operatorem SFR zrezygnuje niebawem długoletni jego szef Frank Esser. Zbieżność wydarzeń może być przypadkowa, ale tak się złożyło, że niespełna trzy miesiące temu na rynku zadebiutowała mobilna oferta Free i od tego czasu SFR stracił ponad 200 tys. klientów.

Pozostałym francuskim operatorom infrastrukturalnym wiedzie się niewiele lepiej. Straty Bouygues Telecom szacowane są na 150-170 tys. klientów, a Orange na ponad 200 tys. Z tym, że na mocy umowy roamingowej Orange jest operatorem-hostem, obsługującym znaczną część ruchu Free Mobile. Straty dwóch pozostałych MNO są zatem po części zyskiem Orange (na pięcioletniej umowie ma zarobić 1,5 mld euro). Być może to jest powodem podejrzliwości dwóch zasiedziałych konkurentów, które zaczęły już publicznie oskarżać Orange, że niespotykaną do tej pory umową roamingową umożliwił Free tak daleko idącą przecenę komórkowego rynku. Tak czy inaczej zarówno SFR, jak France Telecom (właściciel Orange) zakomunikowały już, że wejście na rynek nowego gracza odbije się istotnie na ich wynikach finansowych w tym roku.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy