Niektóre długoterminowe konsekwencje opuszczenia przez Ateny unii walutowej nie są wyłącznie niekorzystne. Kraje strefy euro nie musiałyby martwić się o swoje najsłabsze ogniwo, a nowa grecka waluta straciłaby na wartości zaraz po jej wyemitowaniu czyniąc gospodarkę Hellady bardziej konkurencyjną.
Jednak krótkoterminowe efekty „Grexitu" byłyby dramatyczne zarówno dla gospodarki światowej jak i greckiej. Ateny miałyby trudności z importowaniem pożywienia i paliw, rząd nie byłby w stanie wypłacać pensji, rent i emerytur, a życie codzienne w tym kraju opierałoby się na transakcjach barterowych. – To byłby chaos. Banki upadłyby i musiałyby zostać znacjonalizowane – uważa Marios Efthymiopoulos, profesor na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa i prezes think tanka Global Strategy w Salonikach.
Wielkie koszty?
Koszt zarządzenia „Grexitem", niosącym zamęt na światowych rynkach i nakładającym ogromną presję na Hiszpanię i Włochy, przyćmiłby wydatki ponoszone na pakiety pomocowe dla Grecji. Jednak rosnąca niechęć zarówno samych Greków jak i Niemców i Francuzów do dalszego bailoutu, znacząco zwiększa prawdopodobieństwo wyjścia Aten z eurozony.
Tymczasem przywódcy krajów G8 na spotkaniu w Camp David po raz kolejny zapowiedzieli starania zmierzające do zatrzymania Grecji w strefie euro podkreślając jednocześnie obawy dotyczące wysokich kosztów greckiej secesji. – Jest mnóstwo rzeczy, o których nie wiemy – przyznał Domenico Lombardi z organizacji badawczej Brookings Institution. – Jeśli Grecja opuści strefę euro, będzie musiała również wyjść z Unii Europejskiej – uważa Lombardi, który nie spodziewa się wielkiej pomocy z zagranicy dla Grecji.
Jeśli politycy zdecydują o wyjściu Grecji ze strefy euro, może się to stać tak szybko, że nowe drachmy nie zostaną wydrukowane na czas. – To będzie rewolucyjna decyzja, w pełnym tego słowa znaczeniu. Są różne sposoby wprowadzenia nowego środka płatniczego. W pierwszych tygodniach od wejścia drachmy może powtórzyć się scenariusz kubański, gdzie funkcjonuje kilka walut. Istnieje też ryzyko, że Grecy przejdą na transakcje barterowe – ostrzega Tyson Barker, szef wydziału stosunków transatlantyckich w Fundacji Bertelsmanna.