Inżynierowie wystawili amerykańskim drogom, mostom, wałom powodziowym, tamom i innym konstrukcjom sklasyfikowanych w 16 różnych kategoriach ogólną ocenę „D+" co jest odpowiednikiem polskiej dwójki z plusem. To niewiele lepiej niż cztery lata temu, kiedy stan amerykańskiej infrastruktury wyceniono na „D".
Raport zawiera także szacunki dotyczące kosztów poprawy stanu infrastruktury przynajmniej do oceny dobrej („B"). Według ASCE wymagałoby to corocznych inwestycji w wysokości 454 miliardów dolarów rocznie przez najbliższych 8 lat. To o 200 miliardów dolarów mniej niż faktyczne nakłady zaplanowane na bieżący rok (253 mld dol.).
Najwyższą ocenę w rankingu otrzymał stan infrastruktury utylizacji odpadów stałych (B-). Transport powietrzny otrzymał „D", podobnie jak transport publiczny i stan dróg. Na nieco wyżej (C+) oceniono mosty i koleje. Najgorsze noty (D-) wystawiono wałom przeciwpowodziowym. W ciągu minionych czterech lat największe postępy osiągnięto na kolei, w utylizacji wody i ujęć wody pitnej oraz w poprawie stanu mostów. Ale pewnie dane są alarmujące. Około 4 tysięcy tam i zapór wodnych w USA znajduje się w fatalnym stanie, a średni wiek wszystkich 84 tys. tego rodzaju konstrukcji wynosi dziś 52 lata. Sama naprawa najbardziej zagrożonych zapór będzie kosztować ponad 20 mld dol. Podobnie jest z liczącymi w sumie 160 tys. km długości wałami przeciwpowodziowymi.
Mimo poprawy zagrożona jest konstrukcja co dziewiątego mostu w USA, a Amerykanie tracą rocznie w korkach 101 miliardów dolarów w formie wypalonego paliwa i straconych roboczogodzin. A szkoły w USA, budowane najczęściej w epoce powojennego wyżu demograficznego potrzebują około 270 mld dol. na modernizację. Z kolei zatory w portach lotniczych będą kosztować gospodarkę USA 34 miliardy dolarów w 2020 roku i wzrosną do 63 mld dol. do 2040 r.
„Musimy inwestować, aby zapewnić sobie dalszy wzrost" – mówił podczas konferencji prasowej w Waszyngtonie Ed Rendell, były gubernator Kalifornii i współzałożyciel dwupartyjnej inicjatywy Building America's Future. Jego zdaniem coraz więcej Amerykanów zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że infrastruktury nie buduje się za darmo i że nie jest ona wieczna.