Powszechnym poparciem cieszą się także propozycje zaostrzenia przez rząd standardów zużycia paliwa dla samochodów sprzedawanych na amerykańskim rynku.
Aż 59 procent konsumentów twierdzi, że wskaźniki zużycia paliwa są dla nich "bardzo istotnym czynnikiem" przy zakupie samochodu. Dla kolejnych 29 procent jest także czynnik ważny, choć nie decydujący. Także dane od producentów potwierdzają, że amerykańscy kierowcy coraz częściej wybierają bardziej ekonomiczne modele.
CFA przeprowadziło badania, chcąc poznać nastawienie konsumentów dla zaostrzenia norm efektywności nowych samochodów. Według ogłoszonego pół roku temu przez administrację Baracka Obamy planu w 2017 roku średni wskaźnik spalania dla aut osobowych oferowanych na amerykańskim rynku ma wynieść 6,7 l/100 km, aby w 2025 r. spaść do 4,4 l/100 km. Rząd federalny posiada takie prerogatywy na podstawie ustawy przyjętej w 2007 roku w czasie drugiej kadencji prezydenta George'a W. Busha. Pozwalają one na ustalanie norm Corporate Average Fuel Economy (CAFÉ), których muszą przestrzegać producenci.
Przeciwnicy zaostrzania norm twierdzą, że koncerny samochodowe zostały postawione przed zbyt trudnym zadaniem i nie uda im się spełnić wyśrubowanych norm w określonym czasie. Rzecznik CFA Jack Gillis uważa, że producenci znajdują się na właściwej drodze. W tej chwili już 24 proc. aut sprzedawanych aut spełnia standardy z 2017 roku – przypomina.
Zainteresowanie wydajniejszymi modelami ma związek z rosnącymi cenami paliw w USA, mimo że są one dużo niższe niż w Europie. Średnia cena galonu (3,78 l) benzyny bezołowiowej wynosi dziś 3,5 dolara, do daje około 3 złotych na litr tego paliwa.