Jedni uważają, że to najważniejsze wydarzenie na polskim rynku telekomunikacyjnym w ostatnich latach. Inni, że niebezpieczny pod względem prawnym eksperyment. Tak, czy inaczej, mniej więcej w połowie 2014 roku Polska dołączy do państw europejskich, które odnotują na swoim koncie wpływy z aukcji częstotliwości LTE. Jaka kwota trafi do budżetu jeszcze trudno ocenić, ale wiadomo, że minimum powinno wynieść 1,6 mld zł oraz, że Urząd Komunikacji Elektronicznej założył na potrzeby ustawy budżetowej kraju, iż będzie to o około 200 mln zł więcej. Gros tej kwoty – przynajmniej 1,25 mld zł zgarnie za częstotliwości z tzw. dywidendy cyfrowej, czyli pasma z zakresu 800 MHz. Resztę z zasobów w paśmie 2600 MHz, na których można świadczyć usługi mobilnego Internetu w miastach.
Z sumą 1,25 mld zł za tzw. „osiemsetkę" zajmiemy 8. miejsce w rankingu europejskich państw, które już przeprowadziły aukcję częstotliwości dla usług LTE i które w sumie zgarnęły do końca 2013 roku już blisko 15 mld euro (60 mld zł). To szacunki, ponieważ nie wszystkie kraje udostępniły ostateczne wyceny pasma 800 MHz uzyskane w licytacjach.
W polskiej aukcji do wzięcia jest 5 bloków pasma 800 MHz (po 5 MHz każdy) i 14 z zakresu 2600 MHz. Apetyty – szczególnie na tzw. „osiemsetkę" są większe i przy wyniszczającej walce zasobów nie starczy ich na pewno dla wszystkich. Zabraknie dwóch bloków, co oznacza, że z kwitkiem odejdzie najprawdopodobniej aż dwóch z pięciu największych podmiotów zainteresowanych udziałem w aukcji.