Afrykański internetowy boom handlowy

Rośnie dostępność sieci na kontynencie, a wraz z nim popularność e-zakupów. Dzięki smartfonom rynek zdobywają odpowiedniki Amazona i Groupona.

Publikacja: 26.06.2014 15:04

Założona w 2012 r. Jumia ma oddziały w Maroku, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Egipcie i Kenii

Założona w 2012 r. Jumia ma oddziały w Maroku, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Egipcie i Kenii

Foto: AFP

W Republice Południowej Afryki, gdzie stacjonarny dostęp do internetu jest utrudniony m.in. z powodu nierówności w dochodach społeczeństwa, handel elektroniczny staje się coraz bardziej popularny dzięki tanim smartfonom. Korzysta na tym wiodący południowoafrykański sklep internetowy Kalahari.net. Firma kusi średnio i słabo zarabiających klientów produktami w przystępnych cenach – od książek po sprzęty kuchenne. Niewiele ustępuje mu sieć sklepów spożywczych Pick'n'Pay, która w 2013 r. miała sześcioprocentowy udział w rynku.

Dziś przeciętny południowoafrykański konsument może jednym kliknięciem zrobić zakupy z domu. Nic dziwnego, że handel internetowy w RPA będzie w najbliższych latach notował roczny wzrost na poziomie 16 proc. – wynika z ostatnich badań Euromonitor International.

Strach przed oszustwem

Kenia nie pozostaje w tyle. Tamtejsza firma Rupu kusi klientów witryną eShopping. Tanzania ma Atsoko.com, Zambia – DotCom Zambia, a Ghana – eShopAfrica.com.

W Nigeryjskim Lagos sytuacja wygląda podobnie. Z populacją przekraczającą 18 mln mieszkańców, miejskie arterie są często zakorkowane. Część zniecierpliwionych konsumentów w naturalny sposób sięga do internetowych sklepów, takich jak Jumia, Konga i DealDey.

Jumia obwołała się afrykańską odpowiedzią na Amazona. Założona w 2012 r. firma ma oddziały w Maroku, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Egipcie i Kenii. Internetowy sklep oferuje m.in. sprzęt RTV, a także ubrania i inne podstawowe towary. Konga.com handluje elektronicznymi gadżetami, sprzętem AGD i kosmetykami. DealDey jest zaś afrykańskim odpowiednikiem Groupona, oferując zniżki na restauracje, wycieczki, imprezy i usługi medyczne.

Transakcje internetowe są realizowane na zasadzie przedpłaty. Jednak większość afrykańskich firm z branży zezwala na płatność przy odbiorze, bo konsumenci boją się internetowych oszustów. W Jumii klienci swobodnie przebierają wśród produktów. Następnie (podobnie jak np. na polskim Allegro – red.) wypełniają formularz i wybierają odpowiadającą im formę płatności: kartą kredytową lub debetową, gotówką przy odbiorze lub za pośrednictwem elektronicznego portfela, którym zarządza sklep. Składają zamówienie, a następnie czekają od trzech do ośmiu dni na dostawę.

Problem z logistyką

Europejskie firmy zainteresowane afrykańskim rynkiem internetowym powinny pamiętać, że na zyski trzeba będzie poczekać. Rynek jest obiecujący dzięki zwiększonemu dostępowi do internetu i powszechnemu zainteresowaniu łatwymi zakupami. Jednak fatalna infrastruktura, opóźnienia w dostawach i powszechny brak zaufania do e-transakcji to problemy, z którymi trzeba się zmierzyć.

– Internetowy biznes jest opłacalny jedynie wtedy, kiedy uda się pokonać bariery w transporcie dóbr i usług – zauważa dr George N. Njenga, dziekan Strathmore Business School w Kenii.

Wspomina internetowy sklep z upominkami założony przez jego studentów ze Strathmore, którego miesięczne obroty wynoszą 50 tys. dol. – Dlaczego mam iść po te rzeczy do supermarketu, skoro moi studenci oferują mi to samo online? – zastanawia się.

Tunde Kehinde i Raphael Afaedor, współzałożyciele Jumii, potwierdzają, że gdy zaczynali, głównym problemem była społeczna nieufność wobec zakupów w internecie i ograniczenia logistyczne. Postawili więc na bezpośredni kontakt z klientami za pośrednictwem działającej 24 godziny na dobę infolinii i floty kierowców, którzy dostarczają zamówione towary od drzwi do drzwi.

Przyszłość internetowego handlu w Afryce może być rzeczywiście świetlana, jeżeli kontynent wykorzysta swoje atuty i zniweluje słabości.

Autor jest nigeryjskim dziennikarzem, obecnie odpowiada za komunikacje w Lagos Business School

- Francis Jakpor ?z Lagos w Nigerii

—Tłum. Tk

W Republice Południowej Afryki, gdzie stacjonarny dostęp do internetu jest utrudniony m.in. z powodu nierówności w dochodach społeczeństwa, handel elektroniczny staje się coraz bardziej popularny dzięki tanim smartfonom. Korzysta na tym wiodący południowoafrykański sklep internetowy Kalahari.net. Firma kusi średnio i słabo zarabiających klientów produktami w przystępnych cenach – od książek po sprzęty kuchenne. Niewiele ustępuje mu sieć sklepów spożywczych Pick'n'Pay, która w 2013 r. miała sześcioprocentowy udział w rynku.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy