Bezpieczeństwo zakupów na rynku antykwarycznym i sztuki zależy głównie od jakości pracy ekspertów, którzy trudnią się oceną autentyczności przedmiotów oraz ich wyceną. W tych dniach w zarządzie Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich zainicjowano dyskusję na temat, co zrobić, aby eksperci pracowali w sposób fachowy i odpowiadali za swoje decyzje. Na rynku krąży coraz więcej falsyfikatów. Natomiast tzw. ekspertem w polskiej praktyce może zostać każdy. Eksperci nie mają ubezpieczenia OC. Antykwariusze ustalili takie zasady współpracy z ekspertami, że nie ponoszą oni żadnej odpowiedzialności za swoje orzeczenia. W razie konfliktu odpowiedzialność ponosi ewentualnie dom aukcyjny lub antykwariat, który zlecił ekspertowi pracę. Nierzadko jednak najpierw poszkodowany klient musi wytoczyć wieloletni proces.
Od lat część środowiska antykwariuszy jest zgodna, że brak odpowiedzialności rozzuchwala niektórych historyków sztuki. Dokonują oni ocen w sposób nierzadko powierzchowny, nierzetelny. Na rynku krążą tzw. ekspertyzy, które z punktu widzenia prawa są bezwartościowymi świstkami, choć dotyczą obrazów wartych np. 100 tys. zł lub więcej. Oczywiście każdy ekspert może się pomylić. Inna rzecz, dlaczego antykwariusze tolerują nierzetelność niektórych historyków sztuki.
Zapoczątkowana w ostatnich dniach dyskusja w SAP wywołała już dużo emocji w środowisku kolekcjonerów i antykwariuszy. Otóż SAP ma powoływać ekspertów na wniosek członka organizacji przy równoczesnej rekomendacji dwóch innych członków. Merytoryczne wymagania stawiane kandydatowi są ogólnikowe, budzą wątpliwości. Sprzeciw budzi uznaniowość. To aktualny zarząd SAP ma wybierać osoby, które będą decydować o wielomilionowym majątku obywateli.
Ważny problem o znaczeniu gospodarczym, m.in. inwestycyjnym, ma być rozwiązany tylko przez środowisko zawodowe, które jest stroną w sprawie. SAP formalnie liczy niespełna 100 członków. Komunikaty zarządu drukowane są w miesięczniku „Sztuka.PL”. Wynika z nich, że członkowie uporczywie nie płacą składek (500 zł rocznie) i nie czytają komunikatów. W praktyce o rozwiązaniu gospodarczego problemu może decydować kilka osób, które same handlują sztuką.
Do dyskusji antykwariusze powinni zaprosić np. prawników z resortu kultury, dziennikarzy piszących o rynku oraz radców ambasad, np. Francji i Anglii, którzy opowiedzą, jak te problemy rozwiązano w ich krajach w interesie klientów, a nie tylko antykwariuszy. Niepokoi to, że w propozycji SAP pomija się europejskie sprawdzone rozwiązania prawne, organizacyjne i etyczne, które istotnie zwiększają bezpieczeństwo kupujących i sprzedających. Dla uniknięcia konfliktów z muzeami, które są placówkami zaufania publicznego, antykwariusze powinni też poprosić o pomoc muzealników z Międzynarodowej Rady Muzeów (ICOM), np. prof. Andrzeja Rottermunda, prof. Stanisława Waltosia lub dr Zofię Gołubiew.