Głównym wyznacznikiem był oczywiście spodziewany zysk. Dotąd 80 proc. zasobów finansowych świata ulokowanych było w czterech rejonach – w Stanach Zjednoczonych, strefie euro, Japonii i Wielkiej Brytanii. Jednak niepostrzeżenie za ich plecami wyrósł kolejny chłonny rynek finansowy – Chiny.
Autorzy „Migracji...” zwracają przy tym uwagę na fakt, że w obecnej sytuacji relacje inwestorskie nie mogą pozostawać sztywne i nastawione na wypełnianie obowiązków wyznaczonych przez przepisy prawne.
Książka jest interesująca jeszcze pod jednym względem: próbuje odpowiedzieć na pytanie, jak to, co dzieje się obecnie w światowej gospodarce, wpłynie na tempo wzrostu PKB. O dziwo, w tym rankingu, jeśli chodzi o najwyższy średnioroczny wzrost w regionie w latach 2008 – 2015, zdecydowanie prowadzi Polska. Autorzy wyliczają, że w tym okresie możemy osiągnąć poziom ok. 5,2 proc. PKB. Brakuje nam co prawda trochę do rozwijającej się Azji, która ma rosnąć w tempie 7,5 proc., za to pozytywnie wybijamy się na tle krajów Europy Środkowo-Wschodniej – średnia dla regionu wynosi bowiem tylko 4,6 proc. W tym samym czasie gospodarka unijna będzie rosła w tempie 2,1 proc., a amerykańska 3,1 proc. Szybciej – właśnie dzięki azjatyckim tygrysom i Polsce – rozwijać się będzie cały świat – eksperci prognozują dla naszego globu tempo 3,7 proc. PKB.