Chcesz należeć do elity – podróżuj

O zamiłowaniu Polaków do zwiedzania i płynących z tego pożytkach mówi socjolog Krzysztof Podemski

Publikacja: 08.01.2010 00:03

prof. Krzysztof Podemski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza, badacz socjologii po

prof. Krzysztof Podemski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza, badacz socjologii podróży, kontaktów międzykulturowych, nierówności społecznych. Autor książki „Socjologia podróży”.

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski

[b]Rz: Socjologowie zauważyli, że Polacy, jak na swoje możliwości finansowe, bardzo dużo podróżują[/b]

Krzysztof Podemski: I jak na to, że nie należymy do społeczeństw mobilnych. Kiedy trzeba np. przeprowadzić się do innego miasta w poszukiwaniu pracy, uważamy to za życiową katastrofę.

Jest zresztą i inna prawidłowość. Choć liczba podróży wzrasta, wciąż jeszcze co trzeci dorosły Polak nie był, według badań CBOS, za granicą. Ten odsetek zmniejsza się bardzo powoli, zaledwie o około jeden procent rocznie. A to oznacza, że część z nas podróżuje coraz więcej, a inni, jak dawniej, nigdzie nie wyjeżdżają i nie znają nawet swojego kraju. Utrwala się w ten sposób kolejny podział w naszym społeczeństwie – na Polskę podróżującą i Polskę, która nie rusza się z domu.

[b]Jak podróże zmieniają Polaków?[/b]

Przede wszystkim uczą nas rozumieć ludzi innych kultur. Jesteśmy dziś niebywale homogenicznym społeczeństwem. Nie mamy ani znaczących mniejszości narodowych, ani większych grup imigrantów. To, jak na duży kraj europejski, zupełnie wyjątkowe.

Dla ogromnej większości Polaków, poza Warszawą, Krakowem i województwami wschodnimi, gdzie żyją Białorusini i Ukraińcy, wyjazd zagraniczny to jedyna możliwość kontaktu z „obcymi”. A zrozumienie „obcego” i ułożenie się z nim we wspólnym świecie, to, jak twierdził Ryszard Kapuściński, największe wyzwanie XXI wieku. Turystyka może nam pomóc mu sprostać. Dla moich studentów, którzy mieszkają w Londynie i przylatują do Poznania na seminarium magisterskie, najważniejszym tamtejszym doznaniem jest wielokulturowość. Zwracają uwagę, że Londyn to cały świat w jednym mieście. I bardzo im się to podoba.

[b]Czy masowe wyjazdy mogą mieć też złe strony?[/b]

Turystyka, co niekorzystne, sprzyja upodabnianiu się zwyczajów i może szkodzić lokalnym kulturom. Ale wiadomo z drugiej strony, że regionalne odrębności to produkt turystyczny wart ochrony. Dlatego powstają u nas na wzór Zachodu np. restauracje z lokalną kuchnią, różne polskie i swojskie jadła. Tradycja, choć skomercjalizowana, ma więc szansę przetrwania. W sumie – ciągle mamy czego się uczyć od innych.

[b]Żyjemy już i wypoczywamy podobnie do społeczeństw zachodniej Europy. [/b]

W ostatnich latach podróże bardzo się zdemokratyzowały dzięki tanim liniom lotniczym. Ich pojawienie się to przełom znacznie większy niż nasze wejście do strefy Schengen, co dla przeciętnego turysty ma znaczenie raczej symboliczne.

[b]Anglicy czy Niemcy spędzają wakacje nad ciepłym morzem, opalając się przy basenie. Polacy z pasją jeżdżą na wycieczki...[/b]

To ciągle jeszcze trochę, w przypadku średniego i starszego pokolenia, efekt uwięzienia w poprzednim systemie, nadrabianie zaległości. Prawdopodobnie wielka potrzeba zwiedzania jest związana także z silnym dawniej etosem inteligenckim. Poznawanie świata, podróżowanie to jego ważny składnik. Na przykład nauczyciele, którzy mało przecież zarabiają, jeżdżą sporo po świecie. Nieraz kosztem wyrzeczeń. Znam nauczycielkę, która długo oszczędzała, żeby za równowartość kilku swych pensji pojechać do tajemniczego miasta Inków Machu Picchu. Etos inteligencki jednocześnie trochę przesącza się w dół, do innych warstw. Pamiętam na wycieczce do Egiptu rodzinę, sądząc po słownictwie, wyglądzie i nadużywaniu alkoholu, najoględniej mówiąc, bardzo prostą. Ale była tam dziesięcioletnia córeczka, w której rodzice ulokowali aspiracje poznawcze. Kazali jej wszystko fotografować i prowadzić dziennik, w którym miała zapisywać, co mówili przewodnicy.

[b]A może polski zapał do podróżowania to spadek po wielkich falach emigracji, od czasów powstania kościuszkowskiego po lata „Solidarności”?[/b]

Można sądzić, że i to ma na nas jakiś wpływ. Tak np. fascynacja Francją czy Włochami trwa w Polsce nieprzerwanie od blisko 200 lat. To jednak spekulacje. W rzeczywistości nie wiemy – myślę o specjalistach, socjologach i psychologach – dlaczego właściwie ludzie podróżują. Zaczynamy podejrzewać, że głównym powodem jest chęć oderwania się od codzienności. A że Polacy niezbyt lubią swą codzienność, nie za dobrze się w niej czują, to może być właśnie ta siła, która nas gna w świat. Z kolei Czesi kultywują swoją codzienność, z piwem, gospodami, brakiem pośpiechu. Są mistrzami w jej organizowaniu. Podróżują więc pewnie z innych powodów.

[b]Codzienność wydaje się lepsza, gdy można powiedzieć, że wróciło się właśnie z Karaibów?[/b]

Nawet mniej egzotyczna podróż to wszędzie oznaka przynależności do szeroko pojętych elit. Wypada podróżować. Lubimy przywozić zdjęcia i pamiątki i pokazywać je przyjaciołom. Trochę, żeby podzielić się z nimi swą radością, a trochę, by pochwalić się, że należymy do kręgu ludzi podróżujących, bywałych w świecie.

Dla ludzi wychowanych w PRL to wciąż nowe doświadczenie. Ja należę do pokolenia, które za granicą czuło się trochę niepewnie. I tak jest do dzisiaj. Ciągle mamy w pamięci kolejki i esbeków w biurach paszportowych i puste kieszenie. Cokolwiek byśmy opowiadali o naszych europejskich korzeniach i zasługach dla Europy, o odsieczy wiedeńskiej, nie czujemy się jeszcze w pełni Europejczykami. Opowiadali mi przewodnicy w Londynie, że gdy dają wycieczkom czas wolny, Polacy krążą np. przez dwie godziny wokół Trafalgar Square, gdzie mają się spotkać z przewodnikiem, bo się boją, że nie trafią z powrotem, a nie potrafią albo wstydzą się pytać o drogę.

[b]Młodzi czują się w Londynie, Berlinie, Paryżu jak u siebie. [/b]

To jest wielka wartość, jaką przyniosły przemiany po 1989 r. Ale ta rewolucja w mentalności jest nie tylko następstwem wolności podróżowania czy rozwoju turystyki. Wynika ze splotu różnych czynników. Demokracji, wolnego rynku, globalizacji, rozwoju Internetu.

[b]Rz: Socjologowie zauważyli, że Polacy, jak na swoje możliwości finansowe, bardzo dużo podróżują[/b]

Krzysztof Podemski: I jak na to, że nie należymy do społeczeństw mobilnych. Kiedy trzeba np. przeprowadzić się do innego miasta w poszukiwaniu pracy, uważamy to za życiową katastrofę.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy