WIG20 ustanowił wczoraj kolejny szczyt i znów znalazł się najwyżej od upadku w 2008 roku amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers. Od najniższego poziomu w 2009 r. (17 lutego) indeks największych spółek z warszawskiej giełdy zyskał prawie 90 proc.
Doświadczeni obserwatorzy spodziewają się, że skala tego wzrostu sygnalizuje zbliżający się koniec łatwych zysków na giełdzie. Przed nami zamiast nowej hossy spadkowa korekta kursów. Być może potrwa ona przez kilka miesięcy, ale w skali roku inwestycje w akcje i tak powinny dać wyższy zysk niż lokaty bankowe. Przedstawiciele największych polskich domów maklerskich już jednak zaczęli ostrzegać. W raportach, do których dotarła "Rz", wysłanych swoim kluczowym klientom, zwracają oni uwagę, że jesteśmy blisko przesilenia na rynku akcji.
- Kursy akcji jeszcze rosną, ale niebawem pojawi się okazja, aby je kupić przy niższych notowaniach – ocenia Paweł Burzyński, strateg akcji DM BZ WBK.
W strategicznym raporcie dotyczącym 2010 r. analitycy tego biura maklerskiego ostrzegają przed trzema korektami na rynku akcji. Pierwsza ma mieć miejsce właśnie już w połowie stycznia. Takiego samego zdania są analitycy DI BRE. Napisali, że po osiągnięciu przez WIG20 2500 – 2550 pkt (do tej wysokości brakuje tylko 1 proc.), warszawską giełdę czeka kilkumiesięczna korekta spadkowa. W jej trakcie inwestorzy mogą stracić 10 – 15 proc. To ważna informacja nie tylko dla giełdowych graczy, ale również dla 14 mln Polaków, którzy posiadają konta w otwartych funduszach emerytalnych. Obecnie OFE w akcjach mają ponad 30 proc. wszystkich środków. Dotyczy to także ponad 2 mln Polaków, którzy zainwestowali w jednostki towarzystw inwestycyjnych.
Eksperci uważają, że ze względu na rosnące koszty kredytu chęć do inwestycji zmaleje. W drugiej połowie roku największe banki centralne zaczną bowiem podnosić stopy procentowe. – Będzie to moment prawdy i weryfikacji strategii, która polega na zapożyczaniu się na rynkach, gdzie koszt pieniądza jest bliski zera, i inwestowaniu tych pieniędzy w bardziej ryzykowne akcje – ocenia Mateusz Szczurek, główny ekonomista Banku ING. Jego zdaniem rosnący koszt pieniądza doprowadzi do wyprzedaży zarówno na rynkach akcji, jak i walut z rynków wschodzących, do których zaliczana jest Polska.